MOSCOW CITY, RUSSIA

wtorek, 4 sierpnia 2009

w sam raz dla komara

codziennie swedzi mnie w innym, nowym miejscu. i prosze nie zarzucac mi, ze sie nie myje. to te cholerne komarzyska ruskie. uwziely sie na mnie, a mishy nie tna. ciekawe czemu?
Moskwa tonie w deszczu. ochlodzilo sie i wszyscy przesiedli sie z metra do aut. a to oznacza komrek bez poczatku i konca. nawet kawa nie pomaga - przeciez to bezkofeinowa. a w Domu 2 tyle do zrobienia- pranie, prasowanie, mycie, szorowanie itd. kierat bez konca. i pytanie- czy dac facetowi zrobic 'na odwal sie' czy zacisnac zeby i samej zrobic perfekcyjnie? czy to jest dobra metoda? pewnie nie... ze zacytuje Timberlake'a:
tell me: is this fair?
grrrrrrrrrr - pranie trzeba wywiesic.
pozniej: zimno sie zrobilo. nawet okno zamknelam. alez mam ochote na czekolade. ciekawe, czy jest jeszcze w lodowce?
jest. skaranie boskie- toto idzie w tylek, nie? skupie sie wiec na morelach. udalo mi sie kupic za 9 zl za kilo. i mniejsze wyrzuty sumienia, jakby co.

Brak komentarzy: