MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 26 maja 2010

zawsze jest ten pierwszy raz


jak powiedzieć 'kocham' bez słów - z przymrużeniem oka ;)


dziś mój pierwszy w karierze mamy Dzień Matki. od Turkucia dostałam najlepszy prezent, jaki mogłam: zjadła bez kapryszenia (rzadki obrazek niestety) i usnęła po śniadaniu na prawie dwie godziny !!!!! (obrazek jeszcze rzadszy).

WSZYSTKIM MAMOM ŻYCZĘ MIŁOŚCI I CIERPLIWOŚCI, ORAZ WIELE, WIELE UŚMIECHU.

poniedziałek, 24 maja 2010

bad romance

no dobra- przegięłam. trzeba współczuć wszystkim, a nie tylko mieszkańcom swojego regionu. w złym momencie włączył mi się patriotyzm lokalny. извиняюсь!!!
właśnie skończyłam się przekopywać przez ubranka dla Aleksandry, które są dosłownie wszędzie, bo jest ich tak dużo. tak - wiem, przesadziłam. ale skąd miałam wiedzieć, że będzie tak zimno???? nastawiłam się na upał i mam ...z 6 sukienek, bluzeczki na ramiączkach itd, a tu wieje chłodem ... ech!!! gdyby był prorokiem ...
ja też nie narzekam na braki w szafie i niestety sama doszłam do tego, że wszystko ma swoja granicę, a wielkość szafy nie jest pojęciem zmiennym. jak i kiedy mnie olśniło? wstyd się przyznać, ale prawie zabiła mnie torba z zakupami o których zapomniałam i upchnęłam siłą na półce.
refleksje?
próżna próżnia.
dosłownie i w przenośni.

i na koniec: aluzja do mojej kochanej M. :P

Młynarski dobry na wszystko

sobota, 22 maja 2010

szczyt ?

nie tylko K. ma wrażenie, że obsadzono nas jako statystów w kiepskim serialu: Smoleńsk, chmura pyłu wulkanicznego, teraz powódź. niezłe zagęszczenie wątków. a gdzieś między tym nasze normalne życie, które toczy się dalej.
ostatnio jedzenie zupki (łyżeczką!!:)) wypada nam na porę emisji Teleexpres'u. i czasem trudno nie doprawić jarzynowej Ol'a łzami. gdzieś obok nas są ludzie potrzebujący - nie tylko powodzianie, choć oni teraz najbardziej. nie mają nic... nie ma nawet gdzie usiąść, żeby płakać za tym, co było, lub nad tym, co jest. i w tym kontekście coś mnie zalewa, kiedy nadają relacje z 'oczekującej na falę Warszawy'. będę gryźć!!!!!! jest zagrożenie - rozumiem. ale halo! na południu fala miała 9, 57 !!!! i im dalej na północ, tym więcej czasu na przygotowanie.
jeśli przypadkiem czyta to ktoś z okolic Stolycy , to proszę o wyrozumiałość: świat nie kończy się na woj. Mazowieckim!!!!

niedziela, 16 maja 2010

paranoid

mam wrażenie, że popadam w paranoję.
zamiast maja za oknem zielony listOPAD i nie mogę się oprzeć myśli, że gdyby nie grudniowe temperatury, to Krk zmieniłby się w parną dżunglę od tej ilości wody.
i na człowieka, który próbuje w takich warunkach nie zwariować z bólu głowy, spada jeszcze wszechobecna polityka. tak tak , w czerwcu wybory. ...
ja naprawdę bardzo przeżyłam katastrofę w Smoleńsku, ale ... ale kiedy słyszę polityków z PiS, to coś się we mnie gotuje. uwielbiam wręcz kategoryczne stwierdzenia 'Tusk ma krew na rękach', albo 'To na pewno Ruscy zrobili zamach'. grrrrrrrrrrrrrrrr!!!
i wcale nie chodzi o to, że jestem osobiście zainteresowana (dobrymi)stosunkami z RF. jak w ogóle można rzucać na kogoś takie oskarżenia ????????!!?? kiedy słucha się pracowników Kancelarii Prezydenta, to ma się wrażenie, że Premier osobiście wpychał pasażerów do tego nieszczęsnego samolotu, a Komorowski trzymał ich na muszce, żeby przypadkiem nie pouciekali. a potem zadzwonili do Putina i powiedzieli 'zrobione, możecie ich zestrzelić'!!!!!!!!!!!!' wiem - to brzmi absurdalnie i komicznie, co wcale nie jet na miejscu, ale tak to wygląda. albo 'Klich jest winien tej katastrofy'. gdzie my żyjemy!!!!??????!!!!
jestem za PO, ale nie za Komorowskim. ale trudno - nie ma wyjścia. on albo ... naprawdę boję się, że wygra Kaczyński. bo na razie to mamy ruch wizowy z Rosją (boleśnie oboje go odczuwamy z Mishą), ale możemy mieć w ogóle zamknięte granice. i co wtedy? wybór 'ojczyzna czy miłość'? proszę - nie!!!

piątek, 14 maja 2010

on/off

sen jest towarem deficytowym przy modelu 'półroczne dziecko'. utrudnieniem jest fakt, że nie ma on/a przycisku off. i gdy Ty już masz serdecznie dość, on/o wykazuje niespożyte siły - coś jak słynny już króliczek Duracell ( czy jak się toto pisze). całe szczęście, że trafił mi się egzemplarz 'przesypiam noc', bo byłoby krucho z moim nadwątlonym już systemem nerwowym.
oprócz Ol'a przyczyniają się do tego pytania w stylu: 'o, jakie śliczne dziecko? a po kim to? pewnie po mężu' w mojej obecności. miłe, prawda? nie ma to jak takt. nie pozostaje mi więc nic innego, tylko ćwiczenie się w cnocie autoironii...
a nad opcją 'cierpliwość' muszę jeszcze popracować. i dziś. i jutro. zawsze?

środa, 12 maja 2010

have you heard the news today?

po deszczowej nocy słoneczny poranek. to trochę jak metafora życia, prawda?
5'tego maja moje dziecko skończyło 1/2 roku. tak - jest już prawie dorosła... (prawie robi wielką różnicę ;)). z tej okazji zebrałam się w sobie i oddałam wreszcie zdjęcia do druku. tak więc to chyba normalne, że wyszło ich ...138. najwięcej jest tych, gdzie jest jeszcze malutka, z pierwszych 2 tygodni. taka Wiewiórcia. bo teraz to już Wiewiór pełną, choć nadal bezzębną gębą... eh, szkoda słów: lepiej ją po prostu schrupać ;)
a poza tym? myślałam, że istnieje dno dna, że dalej nic nie ma. ale wczoraj okazało się.... że z dołu ktoś puka. hm..... może zwyczajnie nie powinno się drażnić rekina? lub yyyyyyyyyyyyy... снежного человека? (tłumaczenie dostępne na życzenie).

wtorek, 4 maja 2010

matura 2003

daty nie kłamią: siedem ( liczbą: 7) lat temu zdawałam maturę. wow. aż nie chce się wierzyć.
taki kamień milowy, od którego wszystko się zaczyna. i trzeba mieć to za sobą, by zrozumieć, że na studiach czasem zwykłe kolokwium jest trudniejsze i bardziej stresujące. eh!!!!!! ale i tak pamięta się tylko te majowe dni. za naszej kadencji było upalnie i burzowo. i tak się stresowałam Jerzego pisemną z polskiego, że prawie zawaliłam swoją. a potem geografia i uczucie ulgi, że jest zestaw, który 'coś mi mówi'. teraz uśmiecham się na wspomnienie ściąg - skserowanych tablic geograficznych schowanych w chusteczkach i zapasowych ...10 długopisach 'tak na wszelki wypadek'.
a dziś codzienny egzamin z życia. dorosłe decyzje. czy wróciłabym do LO? hmmmm.... pewnie nie zdałabym matury. niestety. teraz trzeba myśleć zgodnie z kluczem. to chyba raczej nie 'myśleć', a odtwarzać wiedzę. nie dla mnie.