MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 12 października 2015

The heat is on

Jakoś tak się składa, że wracam razem z zimą, nie?
ale to przecież logiczne, witamy w Mordorze!!!
po upałach ani śladu, chociaż wrzesień był przepiękny i panowały wręcz egzotyczne temperatury - ponad 25 stopni!!! sama w to nie mogłam uwierzyć, ba!! do teraz nie mogę patrząc na zdjęcia i eee, termometr za oknem.
a może dlatego było tak pięknie, bo była z nami moja Mama? pierwszy raz...
w lecie umarła nasza Babcia. 3 miesiące temu... a ja nadal nie wiem, jak pisać o tym, co przeszła moja Mama przez te wszystkie lata... 16 lat.
ktoś nie śpi, by spać mógł ktoś. to prawda.
tyle myśli kłębi się w mojej głowie, tyle słów i nic!!!
są takie chwile w życiu, kiedy nie ma dobrego rozwiązania, kiedy nie da się pomóc, kiedy możesz tylko patrzeć z boku... kiedy tylko śmierć jest rozstrzygnięciem.
ale z drugiej strony ten niewyobrażalny ciężar to ktoś najbliższy. bezbronny w chorobie, tak strasznie od ciebie uzależniony... jak niemowlę. duże niemowlę. z całym dobrodziejstwem inwentarza.
moja Mama jest BOHATERKĄ.
ja chyba jeszcze nie do końca pogodziłam się z tym wszystkim, z tym co było, z samym faktem odejścia Babci. proza życia nie daje mi czasu na myślenie, na żałobę. ba! ja się egoistycznie cieszę, że wreszcie odzyskałam własną Mamę. i ona wreszcie ma czas dla siebie!!!! bo to jest dla nas, przyzwyczajonych do jej nieustannej posługi, szok.
Mamo, Ty czytasz książkę?!?!?!
Mamo, patrz, Suslik zastrugał flamaster!!!!
Mamo, czasem ciężko jest kurde być mamą!!!