MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 28 stycznia 2010

bo świat się pomylił

czyżby odwilż? tak nagle? nie chce się wierzyć, ale wszystko na to wskazuje. przemoczone buty, katar i ból głowy. cóż - nie ma co narzekać, tego przecież chciałam: zwiastunów wiosny.
wczorajsze obchody rocznicy wyzwolenia Auschwitz przypomniały mi wszystko, co czytałam na temat obozu. i wizytę w III klasie L.O... właśnie w taką pogodę. no - może bez śniegu. widok rampy i wieży strażniczej. przenikliwy wiatr i poczucie, że Bóg kiedyś zapomniał o tym miejscu, które stało się cmentarzem miliona. a świat wiedział i milczał. a teraz też łatwiej nie wiedzieć i utrzymywać, że to Polski obóz. grrrrrrrrrr!!!! ależ mnie denerwuje używanie słowa 'Oświęcim', jako nazwy obozu. to nie Oświęcim, to Auschwitz- Birkenau!!!!!!!
i naprawdę nie wiem jaki chory umysł jest autorem idei kradzieży napisu Arbeit....jak bardzo trzeba być pewnym siebie, by się na coś takiego poważyć. kolekcjoner? ekscentryk (tak nazywa się przecież bogatych wariatów)? - to mnie przeraża.
ale czemu ja się dziwię? podobno na Haiti porywają dzieci do prac niewolniczych. czy ludzie niczego się nie nauczyli? dalej tworzymy obozy? nadal są rasy lepsze i gorsze?
tak więc mam wyrzuty sumienia, że cieszę się ze skończonych 12'stu tygodni Aleksandry... moje dziecko ma żyć w tym/ takim świecie?

środa, 27 stycznia 2010

żona modna

to o mnie - pobożne życzenie.
zimno, szaro, buro i ponuro, więc najlepiej teraz zaopatrzyć się na cieplejsze dni. np w dżinsowe szorty. nawet, jeśli nie bardzo widać oznaki wiosny, a co dopiero lata. byłam nimi zachwycona do momentu wyjścia ze sklepu - 'wariatka' pomyślałam. ale w porę przypomniałam sobie Krejzola, który już w grudniu chwalił się zapasami koszulek na lato, więc nie jest ze mną tak najgorzej :)
takimi kategoriami teraz myślę: pozbyć się kurtek i czapek, oraz 'co Ol będzie już umiał i ile będzie miał miesięcy/ tygodni/dni'... Nieśmiałe myśli o pracy na razie mogę włożyć między bajki. nie tylko ze względu na Ola. pytanie główne brzmi: gdzie? i co? Moskwa? Krk? a może jeszcze inna lokalizacja? a więc wschód, czy zachód? i jako kto? aaaaa!!!!
idąc za radą niektórych czytelników 'Mani ... ', powinnam zająć się pisaniem na serio. bardzo bym chciała. uwielbiam to. tyle, że poważne myślenie o ...książce (lub czymś w ten deseń)po prostu wydaje się nierealne. swoje myśli przelane na papier wydają pisarze, a nie ... ja. tak? nie? a może trzeba spróbować?

wtorek, 26 stycznia 2010

golf kontra ramiączka, czyli sen na jawie

od wczoraj tęsknię do wiosny - do słońca, które grzeje, a nie tylko roztapia lód. takiego, jak w Egipcie. nie to, żebym jakoś się tam pchała - wspomnienia o zatruciu pokarmowym nadal żywe - ale chętnie bym zrzuciła te tony ciepłych ubrań i walonki (tak Misha nazwał moje podróby Emu). ale za nic w świecie nie wyszłabym teraz bez czapki i ciepłych galotów. i trochę mnie dziwi, że niektórzy (a raczej niektóre) biegają w kusych, cienkich kurteczkach, z gołymi głowami i bez rękawiczek. a może to ja jestem nienormalna i wiecznie zmarznięta? ha.
w taki mróz, jak obecnie, zazdroszczę Turkuciowi ślicznego kombinezonu - śpiworka. też bym tak chciała: leżeć w ciepełku i spać i żeby mnie w wózeczku wozili ... i tylko Misha brutalnie się ze mnie śmieje, że w takim razie odda mnie do domu starców.
zaraz zaraz - czy ja nie miałam przypadkiem iść po paszport Ola? hmmm... yyyyy...czyżby i skleroza mnie dopadała?

poniedziałek, 25 stycznia 2010

tyle tego

Turkuć śpi/marznie (mam jednak nadzieję, że to drugie nie) na balkonie. to jedyne miejsce, gdzie chce spać w ciągu dnia, jeśli nie idziemy na spacer (patrz: mrozy). naprawdę. owinięta w 4 kocyki i ciepły kombinezon, śpi jak... niemowlę. no właśnie. to nieco nietrafione porównanie. nie wszystkie dzieci są 'podręcznikowe' - tzn.jedzą i śpią. moje Maleństwo takie nie jest. no - nie zawsze. a więc korzystam z pewnych trick'ów i nie mam wyrzutów sumienia. jest zdrowa i pięknie sobie rośnie - po co to zmieniać?
nie zważając na temperaturę - w takim klimacie żyjemy - pobiegłam po drobiazgi dla Wiewióra. hmmm, biegłam to określenie eufemistyczne, gdyż nie wszyscy odśnieżają chodniki. cóż. nie każdy się przecież wywróci i połamie na czymś takim, więc może się uda? (staram się myśleć, jak właściciel posesji). tyle, że wyjść z wózkiem dziecięcym to już jest trudniej, gdyż zwykły spacer zamienia się w jazdę po muldach (sport ekstremalny, jakby na sprawę nie spojrzeć) lub bobsleje w wersji 'city'.
przeglądam zdjęcia z lata.... i pomyśleć, że piłeczka, którą nosiłam ze sobą 9 m-cy jest już z nami prawie 3 m-ce jako samodzielna Istota.
myślami jestem gdzieś w okolicach maja...czyli jednak Moscow city....a jeszcze na razie mróz maluje policzki na czerwono - prawdziwa ze mnie Krakowianka.

sobota, 23 stycznia 2010

na raz, na dwa, świat za uszy dziś złap

wstawanie nocne uczy. np. tego, że moja dzielnica chyba wymiera. nigdzie o 6 rano nie świeci się światło. a może to przez ferie? hmmmm .... i ten mróz!!!! minus 25 na liczniku. zmieniamy się w biegun zimna chyba.
takie temperatury przypominają mi pobyt na Łotwie. Boshe, jak to dawno było!!! już 3 lata temu. ha! pamiętam to, jak dziś: w Krk około zera. wjeżdżamy do Rygi (po dobie podróży bez kibla ;>), a tu ...minus 18! a potem tylko zimniej. ubierałyśmy na siebie z Anusiakiem wszystko, co się dało, a i tak było chol...-przepraszam - strasznie - zimno. mówiąc niedelikatnie nawet śpiki zamarzały. tak tak. ale nic nie da się porównać ze skrzypieniem śniegu pod nogami w mroźny (ok.-25), słoneczny dzień. i Mustafa (jeden z naszych cudownych Turków) w tenisówkach - lans przede wszystkim. taaaaaak. dobrze mieć takie wspomnienia. świetnie się sprawdzają jako bliski zamiennik herbaty z prądem ;).

piątek, 22 stycznia 2010

teoria spiskowa

Już wszystko wiem. zmowa istnieje! ha!! zmowa lekarzy: nie ma ulewających dzieci. są tylko przekarmiające matki. naprawdę. a to, że istnieje specjalne gęstsze mleko dla takich maluchów - drobiazg. problemu nie ma. eh!!! dobrych rad i życzliwości można oczekiwać tylko od innych matek... gdy by nie rozmowy z M. i J. już dawno bym upadła na duchu i uważała, że ja to dopiero mam przechlapane i najgorzej. a tak - wymiana myśli (i doświadczeń) zawsze pomaga. i te słowa 'A próbowałaś tego.....? !!!!
Wiewiór śpi. to jakiś cud: zaczęła pięknie jeść (puk puk w niemalowane!)i nawet po ulaniu zasypia. a wieczorami zaczyna poznawać świat: karuzela się kręci, żółwik z lusterkiem stoi obok, Kubuś Puchatek od Wujka Pythona też. wszystko to takie pasjonujące, kolorowe. i koniecznie trzeba z nimi porozmawiać i kopać nóżkami ze szczęścia. a przy choince z migającymi lampkami nawet smoczek z buzi wypada: takie cuda się dzieją ;).
ps: czas na zmiany. postanowiłam nieco zmienić wygląd bloga, przecież nieco się zmienił tematycznie. i już nie jest o Mani w Moskwie, ale o Wiewiórze głównie. do Rosji wracamy w kwietniu (tzn.takie są plany), a teraz żyjemy chwilą.

wtorek, 19 stycznia 2010

skrzypy i inne tworzonka

moje maleństwo znów przespało całą noc. wierciło się nieco, ale zawsze to kosmiczny plus - bez nocnego karmienia. było nam to obu potrzebne po ciężkim dniu wczorajszym. Skrzypaczka (czasem wydaje odgłosy skrzypiącej szafy- naprawdę!!!) przepłakała całe popołudnie skarżąc się na ból brzuszka. jak to dobrze, że nie pamięta się tego najwcześniejszego okresu życia.
taki zanoszący się płaczem maluch to 'Tworzonko' - jest tak biedny, że nawet nie ma 's' w nazwie. i nie zawsze wiadomo, jak pomóc. wg pediatry to po prostu musi samo przejść. jak nie po 3'ech (sic!), to po 6'ciu m-cach. my już prawie w połowie tej drogi jesteśmy.
a w realu? Justyna i jej chłopaq otwarli Hostel we Lwowie. to ich strona, jeśli macie ochotę na wypad za wschodnią granicę.
www.cshostel.com (mail: cshostel@gmail.com ). nie działa mi opcja dodawania adresów www, ale polecam spróbować.
może ja też się skuszę? jestem na 'tak'. ciekawe, co na to powie Turkuć. hmmmmmmmmmmmm.......

poniedziałek, 18 stycznia 2010

róża z kolcami

sławetne 3 miesiące, po których ma być o niebo lepiej (żeby nie powiedzieć 'z górki') miną niedługo. a u nas jakby zastój (żeby nie powiedzieć krok wstecz). każde karmienie wywołuje we mnie niecenzuralne myśli. od paru dni to nieustanna walka, kto kogo. ręce z majtkami opadają. jak tak dalej pójdzie, to wyląduję w dębowej jesionce.

czwartek, 14 stycznia 2010

love kills

miłość zabija. zarówna ta małpia, jak i ta, która nie do końca rozumie i nie do końca chce zrozumieć.
czy to o mnie? tak. jestem małpą. nie mam za grosz cierpliwości i chyba jednak pomyślunku. czas pomodlić się o rozum. gorliwie i długo.
moja wina, moja wina, moja ....

a więc dolne stany wód średnich.

wtorek, 12 stycznia 2010

stany przejściowe

i znów, kiedy właśnie się przyzwyczaiłam do męża w domu...on wyjeżdża. i to o dzień wcześniej, niż planował: zima zaskoczyła. tym razem kolejarzy dla odmiany. i kto będzie mi butelki mył? i wstawał ze mną w nocy? no trudno. damy radę. dobry turkuć nie jest zły. z tym, że niekiedy zamienia się z Podjadka na Niejadka, a ja z kolei przechodzę ekspresową metamorfozę z kochającej mamusi we wredną matkę. tak tak - nerwy nie są ze stali... i pęcherz z gumy. po prostu też mam swoje (nawet najbanalniejsze i przyziemne) potrzeby.
oczy mi się same zamykają, a tu jeszcze ze dwa karmienia (przy dobrych wiatrach) przed nami. już nie wiem, co robić najpierw: spać, jeść, odciągać pokarm, czy się ogarnąć w szeroko rozumianym pojęciu.
cóż nam pozostaje: coco jumbo i do przodu.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

XXL

80 dkg w 3 tygodnie. taki przyrost cieszy. i to przy nieustannej walce z kapryszeniem, ulewaniem i takimi tam. jak tak dalej pójdzie, zmienię się w kobietę-pudziana. toż To trzeba podnieść...a to tylko waga Turkiego w skarpetkach samych. i dziwi się czlowiek, że wieczorem plecy bolą.
ale nawet ból nie przeszkodził mi w maleńkim buszowaniu po wyprzedażach. co prawda w tym roku gorzej mi poszło, ale nie tragicznie. smutne jednak, że Zara postanowiła w tym roku z nas zakpić: wystawili na wyprzedaży jakiś chłam. nie ma nic z rzeczy, które sobie upatrzyłam i chciałam nabyć drogą kupna taniej. ale ludzie (głownie panie ;))chyba się nie kapnęli, bo kolejki i tak były nieziemskie. bilans? nie ma fajnych jeans'oof i wszędzie dzikie tłumy anorektycznych nastolatek w stylu emo lub 'mała-stara'.
a gdzie plasuję się ja? hmmmm... że zacytuję Wodeckiego : 'jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzieeeeeeeeee!!!!!'

niedziela, 10 stycznia 2010

I kissed the girl ... I liked it

dziś kolejny finał WOŚP. wszystko fajnie, ale akcja prowadzona w dobrej sprawie - pomoc dzieciom - pozostawi lekki niesmak. chodzi mi o o, że wolontariusze wręcz rzucają się na każdego przechodnia. nie ma się nawet chwili na wyjęcie portfela. tak się nie robi. przecież i tak każdy (no, prawie każdy)pomoże. i tak co roku. szkoda.
dobrze czasem zobaczyć się ze znajomymi, powspominać, pośmiać się. jakoś tak się lżej na sercu robi. nawet, jeśli zgłaszają swoje 'ale' co do bloga ;). ja wcale nie narzekam. blog to taki mój 'wentyl bezpieczeństwa'. a że brzmi, jak yyyyy..nazwijmy to po imieniu - mendzenie - no cóż. wybaczcie. postaram się cosik z tym fantem zrobić.
i hmmmm... Misha ma szczęście, że nie wszystko rozumie po polsku. choć z drugiej strony ... mnie np. do łez rozbawiła rozmowa córki (nastoletniej) z ojcem. problemy życiowe: daj na kosmetyki ('na twarzy mam jeden trądzik') i buty ('jakbyś mi dał wtedy na skórkowe, to bym nie potrzebowała nowych'). skąd ja to znam? ;)tyle, że adresatem próśb było... moje własne konto.

czwartek, 7 stycznia 2010

mega-przeszkadzacz

WIADOMOŚCI:
1. Joasi i Filipowi gratulujemy powiększenia rodziny ;))))))))))))
2. Wiewiór będzie miała jednak paszport
3. zmienili rosyjskiego konsula w krk :)))))))))))))))))))))) (tak tak, tego piiiiiiiiiiii - /cenzura)
4. mega-przeszkadzacz na razie śpi (puk puk w niemalowane drewno)

poniedziałek, 4 stycznia 2010

'to nie dla mnie- niech wszysto będzie tak jak dawnej'

w 2010 rok weszliśmy z przytupem. jak przystało na karnawał -prawie bez snu. tylko okoliczności nieco/prawie inne. a jak wiemy, prawie robi wielką różnicę.
do tego Misha urlopuje się w Pradze, a ja chodzę jak chmura gradowa. ja też tak chcę!!!! wiem- jestem niesprawiedliwa. bo to nie tak. bo i tak nie potrafiłabym już żyć bez Wiewióra, nie wstać,gdy płacze, oddać ją komuś do karmienia. haha.
zrzucam skórę egoistki? ....nie wiem... szkoda, że cierpliwości mi nie starcza. wytrwałości. rozumu - bo kto ma myśleć w duecie ' ja i Wredny'?


coś o mnie......... - polecam.

Ania Dąbrowska
Nigy nie mów nigdy
nie pyta czy masz na nią czas
nagle staje w twoich drzwiach
ukryc się przed nią nie możesz
ustąpił przy niej cały strach
choć kiedyś skończy się to i tak dziś nie chcesz wiedzieć nic więcej
bronie się ciągle mówię nie
to nie dla mnie niech wszytko będzie tak jak dawniej
zostaw mnie odejdź tam gdzie chcesz niech na zawsze wszystko będzie tak jak dawniej
chce zapamiętać cię tak dobry sen dzisiaj proszę nie budź mnie
teraz gdy jesteś tu wiem jakich użyć słów nigdy nie mów nigdy już

umknęło mi zbyt wiele dni była pewna że ta historia nie jest o mnie
dziś wiem w tym złudzeniu tkwię od zawsze napraw wszystko jeśli umiesz

chce zapamiętać cię tak dobry sen dzisiaj proszę nie budź mnie
teraz gdy jesteś tu wiem jakich użyć słów nigdy nie mów nigdy już

sobota, 2 stycznia 2010

o_rok_strasi

właśnie miałam uszczęśliwić szeroko pojętych wszystkich nowym postem i ... Nowy Roczeq zaczyna się budzić. no cóż - chyba jeszcze chwilę wytrzymacie bez moich złotych myśli.
no idę, już idę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!