MOSCOW CITY, RUSSIA

wtorek, 12 stycznia 2010

stany przejściowe

i znów, kiedy właśnie się przyzwyczaiłam do męża w domu...on wyjeżdża. i to o dzień wcześniej, niż planował: zima zaskoczyła. tym razem kolejarzy dla odmiany. i kto będzie mi butelki mył? i wstawał ze mną w nocy? no trudno. damy radę. dobry turkuć nie jest zły. z tym, że niekiedy zamienia się z Podjadka na Niejadka, a ja z kolei przechodzę ekspresową metamorfozę z kochającej mamusi we wredną matkę. tak tak - nerwy nie są ze stali... i pęcherz z gumy. po prostu też mam swoje (nawet najbanalniejsze i przyziemne) potrzeby.
oczy mi się same zamykają, a tu jeszcze ze dwa karmienia (przy dobrych wiatrach) przed nami. już nie wiem, co robić najpierw: spać, jeść, odciągać pokarm, czy się ogarnąć w szeroko rozumianym pojęciu.
cóż nam pozostaje: coco jumbo i do przodu.

Brak komentarzy: