MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 10 stycznia 2010

I kissed the girl ... I liked it

dziś kolejny finał WOŚP. wszystko fajnie, ale akcja prowadzona w dobrej sprawie - pomoc dzieciom - pozostawi lekki niesmak. chodzi mi o o, że wolontariusze wręcz rzucają się na każdego przechodnia. nie ma się nawet chwili na wyjęcie portfela. tak się nie robi. przecież i tak każdy (no, prawie każdy)pomoże. i tak co roku. szkoda.
dobrze czasem zobaczyć się ze znajomymi, powspominać, pośmiać się. jakoś tak się lżej na sercu robi. nawet, jeśli zgłaszają swoje 'ale' co do bloga ;). ja wcale nie narzekam. blog to taki mój 'wentyl bezpieczeństwa'. a że brzmi, jak yyyyy..nazwijmy to po imieniu - mendzenie - no cóż. wybaczcie. postaram się cosik z tym fantem zrobić.
i hmmmm... Misha ma szczęście, że nie wszystko rozumie po polsku. choć z drugiej strony ... mnie np. do łez rozbawiła rozmowa córki (nastoletniej) z ojcem. problemy życiowe: daj na kosmetyki ('na twarzy mam jeden trądzik') i buty ('jakbyś mi dał wtedy na skórkowe, to bym nie potrzebowała nowych'). skąd ja to znam? ;)tyle, że adresatem próśb było... moje własne konto.

Brak komentarzy: