MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 17 sierpnia 2014

Like a bullet to your brain

jestem straszną zołzą.
gorszą, niż zwykle.
tak, to możliwe.
a Kraków taki piękny!
tak. zbliża się wyjazd.

a tymczasem Suseł pełza sobie po podłodze, zostawiając za sobą obśliniony ślad. plus jest taki, że przynajmniej znana jest jego 'trasa' i miejsce aktualnego pobytu. w sumie, to jeszcze do tego jęczy i złości się, bo nie wszystko da się wsadzić do pyszczka, a zęby w natarciu. a co tam, że od 2 miesięcy, a  nadal nie ma ani jednego - zgodnie z polskim powiedzeniem, krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje.
zazwyczaj Susłowi zgodnie wtóruje Wiewiór, ze swoimi fochami pięciolatki. tego nie ubierze, fryzura nie taka, na śniadanie miało być to, a nie tamto.  no i zawsze musi mieć to, czym aktualnie zajął się Suslik. a podobno najgorszy jest bunt dwulatka. taaa.
w sumie, to powinnam mieć pretensje do siebie. za często brak mi cierpliwości, wytrwałości i chyba zdolności pedagogicznych. denerwuję się przy dzieciach i na dzieci. a potem na siebie, że taka nerwowa jestem.  plus wrodzony perfekcjonizm i mamy koktajl Mołotowa.
jestem przypadkiem beznadziejnym. powinnam łykać Prozac.
garściami.
ooo.
Olga dostała wczoraj nowy, wypasiony gryzak.
teraz siedzi  i adoruje ... jego metkę.
mmmmm!!!





wtorek, 12 sierpnia 2014

Meditate my direction, feel your way

za dwanaście dni Mordor.
kiedy zleciało te 9 miesięcy? Suslik 18'tego kończy pół roku, umowa wypełniona, czas wracać do Pana Męża.
Wiewiór nie może się już doczekać przedszkola, placów zabaw i swoich kolegów i koleżanek. trochę to dla mnie bolesne, że dla niej Domem 1 jest Mordor. ostatnio ma nawet fazę na rysownie flagi Rosji...  i chce - o zgrozo - z tym wyłazić na ulicę. jak tu jej wyjaśnić, że teraz to lepiej się z takimi akcjami nie wypuszczać, bo można zarobić w dziób?
Suseł jeszcze nie wie, co go czeka. dla niej wszystko będzie nowe. łóżeczko, krzesełko do karmienia, zabawki. nawet podłoga, bo Zaraza mając zaledwie 5,5 miesiąca zaczęła raczkować do przodu i bierze się aktywnie do siadania. a co? nie ma czasu na spanie.
będzie się działo.
nawet bym się specjalnie nie przejmowała, ale jakoś mnie to embargo nie cieszy, a już misja pokojowa w wykonaniu Rosyjskim, to śmiech przez łzy. a jak będzie wojna? to co wtedy? mam zostawić męża i wiać z dziećmi do Polandii, czy zostać i ...??
mam wielką nadzieję, że to wszystko minie. naiwnie wierzę, że Sauron i inne Merkele się opamiętają, że wreszcie zobaczą ludzką krzywdę i cierpienie, że Rosjanie przejrzą na oczy i nie dadzą się manipulować władzy i nie będzie bałwochwalczego 'Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam ...!!'.
to mówiłam ja, Masha.