MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 27 marca 2008

wi-fi na parapecie

:) siedzę sobie na parapecie w akademiku i skype'uje sobie z bratem i z Kubą :) coś się chłopaki rozłączyły chyba :) a Kuba mnie tu męczy, że za dużo narzekam - to racja.
szkoda, że nasz kolega Jacek już wyjeżdża - będzie nam brakowało jego śmiechu i uśmiechu. a poza tym dawno nikt mnie nie polał wodą w dyngusa- a tu proszę - w Moskwie i to tak,że miałam wszystko mokre. ale spoko - czekajcie -spoko już.
dziś nawet mog łabym tu zostać i może nawet byłoby mi tu fajnie.. co o tym myślicie? :)
Monika- nie zapomniała o WAs , ale nie zawsze mam net i niewiele się dzieje.
Asiu M.- je sli możesz - SORRY - KAMA ZROBIŁA MI SUPER MEGA KAWĘ - nauczę się i będę WAm robić :)))) - dobra - Asiu M. odezwij się!!!! :) ja wiem, że to ja powinnam, ale nawet nie wiem, czy czytujesz bolga - nie chcę się powtarzać.
gdyby nie Emila i jej internet, nie pisałabym do Was i nie gadałabym teraz z bratem - KAMA JEST WIELKA - TERAZ PRZYNIOSŁA MI CHAŁWE :) JA TAK MOGE CALY CZAS!!!!!!!!
OKA, złaze z parapetu- pap

środa, 26 marca 2008

Moscow.fm




25.03 2008
Dziś chyba po raz pierwszy powiało wiosną na naszym wschodzie. Zaświeciło słońce i od razu zachciało się żyć. Po zajęciach biegałam jak głupia po tym durnym akademiku, żeby znaleźć swojego pseudopromotora, którym okazał się typowo profesorkowaty, miły i spokojny typek po 40’tce. Nic ciekawego ogólnie rzecz ujmując. Już na poniedziałek mam mu przynieść plan pracy (yyyyyyyyyyyyyyy, a co to takiego?) i wiersze do interpretacji. No super, tylko, że nam tu książek do domu nie dają. Skąd ja sobie te wiersze wezmę? Ale dobra, przynajmniej mam konkretny powód, żeby nie pić cały weekend. Bo nie mam ochoty narobić sobie obciachu. W czytelni fajnie, tylko, że kurcze, ja się tam skupić nie dam rady. Co za motyw. cóż – czas na ostatnim roku studiów nauczyć się pracować w czytelni.

Tęsknota już mnie tak nie przytłacza – chyba powoli – baaardzo powoli – zaczynam się przyzwyczajać do tego miejsca. ... ON napisał do mnie – życzenia na święta mi posłał. A ja ... ja wcześniej nie mogłam o tym pisać... nie miałam siły. Nie muszę chyba dodawać, że popłakałam się jak dziecko. Z żalu, bólu i bezsilności. Moim największym marzeniem jest na ten moment możliwość powrotu do domu... do mojego krk. Ale w JEGO kontekście po prostu nie mogę – nie wrócę na tarczy. Zaciskam mocno zęby...
Za trzy tygodnie mamy odebrać przedłużenie wizy... a ja nadal nie wiem, czy ja chcę tu być. Najgorsze jest to, że musimy podjąć decyzję o powrocie – podać konkretną datę – i udać się po wizy tranzytowe. Do ich wystawienia potrzebny jest bilet powrotny. To powinna być męska decyzja.
Kiedy byłam w krk i myślałam o tym wyjeździe, liczyłam, że będzie tu się działo na tyle dużo, że zapomnę o wszystkim. Myliłam się. Zacytuję może Asię – ‘jestem tu szczęśliwa tylko, kiedy jestem pijana’. Nie wiem, czy możliwe jest wpadnięcie w alkoholizm w ciągu 2 tygodni, ale chyba nie ;). Twardo się trzymam i nie palę. No dobra- gardło nadal mi nie służy;///i po prostu się boję. Postanowiłam, że wyruszę na podbój Moskwy w kwietniu – jak się cieplej zrobi. Teraz czas na siedzenie w bibliotece w cudownym towarzystwie mojego jakże ..ciekawego :> tematu.
Opowiem może, jak cudownie robi się pranie w akademiku – niestety, jestem rozpieszczona i dla mnie pralka to rzecz podstawowa. Taaaak. Uroki prania ręcznego bluz i dżinsów są nieocenione – szczególnie w łazience bez okna i w misce wielkości większego talerza. (NIE)polecam!!!
Ufff, zrobiła swoje ćwiczenia – nie mogę rano, bo Asia się budzi. A teraz poszła na Internet – zaraz sama pójdę.
Nie wiem, czy to jakiś głupi żart, ale ... Asi ukradli telefon. Zostawiła go na chwilę i teraz ... ale ludzie są świnie!! Szukałyśmy go po piętrach i nic. Ukradli, bo nie odpowiada jej numer, jak się na niego dzwoni – ktoś wyjął sim’a. Kompletnie bez sensu.



No dobra, tytuł wymyślę później ;).
Teraz chciałabym się podzielić moją refleksją na temat ‘Święta na obczyźnie’. Jest jedna – NIGDY WIĘCEJ.
Na koncercie było super – fajnie poznać normalnych młodych Rosjan. I to takich, którzy super grają na gitarach (i hehe, na organkach :P) i b.klimatycznie śpiewają (Misza bas ;P). fajnie było poznać czarnoskórego Anglika, pracującego jako tłumacz ...rosyjskiego :>. Bardzo fajnie też pić piwo w metrze (to nielegalne, ale cicho!!!! ;) ) i kupować jajka na świąteczne śniadanie będąc fajnie wstawioną.
Niestety gorzej obudzić się kolejny dzień na kacu i gotować cholerne jajka (na mega potrawę ukraińską Ślązaczki Asi), próbując zebrać myśli i tak naprawdę NIE MYŚLEĆ o tym, że to ..święta. a Ty siedzisz w odrapanym akademiku na końcu świata (tu naprawdę UFO ląduje :P ), pada deszcz ze śniegiem i .. nie masz ochoty jechać do kościoła z innymi Polakami (a cholera, wpadasz na całą ich ‘wycieczkę’). Gdzieś tak od 15’tej siedziałyśmy w pokoju próbując nie płakać i udając, że jest super. Poprawiło mi się dopiero po piwie, mimo ,że solennie przyrzekałam, że ‘nie no, w święta, to nie!!’ .. taaaaaaaaaaak. A potem zasypiasz oglądając filmy Michałkowa, z żołądkiem zapełnionym typowo świątecznym daniem – chińską zupką. Żałosne?
A dziś... u Was lany poniedziałek – Święta. A my w bibliotece.. przepisując sygnatury przez –UWAGA – kalkę!! (konia z rzędem temu, kto jeszcze pamięta, co to jest!! ;P). a na obiad kasza gryczana z resztkami kiełbasy ze świątecznego śniadania. Zdrowo J. Ej, chyba miałyśmy wybić do Słowaczek na browar. Jeszcze tylko kilka zdań i dam Wam spokój. Dziękuję za życzenia.. wybaczcie, że nie odpisałam, ale naprawdę nie miałam na to siły – nawet do domu nie napisałam – po co się męczyć? Dziś mam fazę na ‘wszystko mi jedno’. Zobaczymy, co dalej – zapłaciłyśmy za przedłużenie wizy. Ja – na wszelki wypadek. Oby zdarzyło się coś, co sprawi, że będę chciała tu zostać te 20 dni dłużej.. ..oby. Ja wiem- wy się będziecie cieszyć, jak wcześniej wrócę ;p. jutro znowu do biblioteki. Może tym razem załączą mi się te cholerne zdjęcia? A jutro poznam mojego tutejszego pseudopromotora i dowiem się, co Rosjanin myśli o moim ruskim ;). See ya!

sobota, 22 marca 2008

a ja idu, szagaju po Moskwie :) /imprezowo - tęsknie/

Przemyślenia dni .. kilku J

Przede wszystkim i, żebym nie zapomniała –

POGODNYCH I WIOSENNYCH (W SERCU PRZEDE WSZYSTKIM) ŚWIĄT WIELKANOCNYCH !!! ŚWIĄT Z JAJAMI, A NIE DO CHRZANU!! J

Tak .. normalni ludzie idą dziś święcić jaja... my gnuśniejemy w akademiku czekając na wieczorny koncert znajomych jednej z koleżanek. Coś czuję, że znów się upijemy i w ten sposób zagłuszymy tęsknotę. Asia właśnie zauważyła słusznie, że przed nami 3 miesiące i chyba nas tu popierdoli (sic!).
Dawno tyle nie piłam, co tu. Codziennie piwo(a), a potem się dziwię, że jestem cały czas ‘wczorajsza’ :P. tak, tak – ćwiczę się w sztuce picia. Jak wrócę ...no wiecie co J J. Teraz już daję rady 3 piwom i .. szampanowi J (patrz – 1 kieliszek). Ale robię postępy.
Tak sobie myślę, że Kuba by tu zwariował – piwo w klubie to 19 złotych, tańsza jest wóda, ale ileż można wódy pić :P. ostatnio na urodzinach koleżanki cały czas nam ktoś polewał i zamiast do biblioteki, trafiłam następnego dnia do miasta na spacer... Pogoda była jak ja – zmienna J (copywrite by Kuba ;P). słońce na przemian ze śniegiem, a do tego piździ jak cholera. Fajne by wyszły foty, gdyby nie to, że ....padły mi baterie. Ma się to wyczucie. Ooo, Asia puściła ‘Kraków jeszcze nigdy, tak jak dziś..’ .. a ja zobaczę Kraków już w lecie – znów ominie mnie wiosna. Czemu zawsze jak piszę bloga, zapominam o tym, co chciałam ciekawego napisać i nudzę? J
W poniedziałek zaczynamy kurs biznesu i musimy zrobić 24 godziny tych nudów na poziomie zaawansowanym, a potem egzamin w maju.. i wrócę jako specjalistka od .. I hope ..biznesu J.
Ależ jestem głodna, a znudziło mi się musli z jogurtem na śniadanie.. ma ktoś dobry pomysł na szybkie i tanie akademikowe śniadanie? Yyy, jakie śniadanie – już 13’ta!!! Ooops!

Z tak zwanych ‘rzeczy, które już widziałam’ – Hram Christa Spasitelja. Mega wielkie to to – jak wszystko w tym mieście – i robi wrażenie.

Czas coś zjeść J.. ale mnie głowa boli!! Czy ja nie mówiłam ostatnio, że już więcej nie piję? ;p

wtorek, 18 marca 2008

WCZORAJSZA JEZDEM BARDZO

hehe, alez sie wczoraj wstawilam jednym tutejszym piwem, wiec nie jest zle. nie bardzo pamietam, co wczoraj wieczorem robilam, ale chyba kims gadalam przez telefon i nie wiem, czy to przypadkiem nie byl TEN rosjnin. dobre, co? :) ja tam nie wiem, ale raczej dlugi czas nie bede zagladac do kieliszka..i butelki :) koszmarne bylo siedzenie w tym stanie na zajeciach.
Eva - no ja nie wiem, czy dobrze robisz, ale pewnie tak :) ja tam bardzo dobrze Cie rozumiem i masz, ze tak poweim moje bl;ogoslawienstwo - nie wiem, czy o to Ci chodzilo ;P ale spoko.

aha- dziewczyny - tu sa bardzo tanie markowe kosmetyki - pisac, co ktora chce - przywioze i mi oddacie :).

dobra, ja chyba spadam, bo nie chce mi sie Was zanudzac swoim kacowym stanem , hehe. zaraz idziemy na obiad i ja chce spac!!!!

poniedziałek, 17 marca 2008

sama nie wiem :)
















teraz znowu nie lazi moj plik. co za kraj.nie moge. jestem troche pijana, ale co tam.





chcialam Wam tyle znowu powiedziec, ale oczywiscie napisalam to i zapisalam na
pendrive i znowu lipa. posylam wobec tego zdjacia,

bo nie wiem jak opisac to wielkie i tak naprawde przerazajace mnie miasto. tu wszystko jest huge - budyki, ulice -WSZYSTKO!!!!ja jestem przyzwyczajona do chodzenia na pichote - tu nie dam rady. poza tym strasznie tesknie do domu. nie wyobrazam sobie Swiat poza domem, chyba wyjazde, lub przespie to. oby.

w sobote poznalam w klubie fajnego faceta. mam pytanie - zadzwonic do niego, czy nie? bo tylko ja mam jego numer, nie dalam swojego. co robic? HELP!! licze na konstruktywne uwagi moi drodzy. poza tym... hmmm..wlasie dostalam mail od promotorki, ze moge sie bronic we wrzesniu - to mega, prawda? czyli teraz tylko MOSKWA!!!czy mnie to cieszy? chyba tak :) nie jestem pewna.

kurcza, Joasiu, ja tez za ami strasznie tesknie i jasne,zae oblewamy Wasz nowy samochod - gratuluje!!! bardzo bym chciala byc teraz z Wami, ale .. tak kinga, to moj czas. postaram sie nie myslec za duzo i korzystac z tego,ze mi placa za pobyt tutaj:). to chcieliscie uslyszec? :)

coz, naprawde, napisalam super bloga, ale kurczxe, chyba jestm na bakier z technologia w takim razie.do domu tez nie pisze - mam nadz.ze czytaja bloga :). jutro na zajecia, a ja musze sie bardzo wysilac,zeby trafic w klawisze :)

Kulesz, napisz o ktory kierunek Transsyberyjskiej chodzi, bo jest ich 3 - chetnie spytam :)

Marzena- ja kurcze znowu to samo - :) wiesz CO. :) ohhhh.napiszcie koniecznie, jak Wam sie zdjecia z objazdowej wycieczki podobaja :) staralam sie wybarc najlepsze. dobra, lece, u nas 22,30 i czekia na mnie piwo :) buziak wieli

aha- tutaj piwo w pubie kosztuje -UWAGA- 19 zl. :((((((((((((((((((( ja wroce do Krk, pijemy :)

nie wiem kiedy znow napisze.. a w tle "bleeding love' - to juz nie o mnie .komentujcie ruska :0

pozdro

sobota, 15 marca 2008

kurna, no!

witam!
napisalam specjalnie dla Was codzienne moje przmyslenia, ale kurna, tutaj cos jest nie tak z kompem ;/// nie chce mi wklejac.
trudno.
coz - na ten moment niewiel sie dzieje - pogoda jest straszna raczej - pochmurno, a to nie nastraja pozytywnie. do tego nie wiem , co z moja obrona - nie wiem kiedy wracac- NIC KURNA NIE WIEM!!! mam dzien na NIE i chce mi sie plakac.... tak wlasciwie, to chce baaardzo do domu. tesknie do krk, Was, do ...no wlasnie, czego? marzena mi pisze, ze ma zle dni. ja tych pierwszych, tu in Moscow tez nie zaliczam do najlepszych. raczej na 100 nie przedluzam pobytu tutaj do 20 czerwca. jakos mnie nie bawi siedzenie tu 4 miesiace. ale nudze, nie? :) jest sobota wieczor, a ja tak sobie mysle co teraz robicie. my mamy wybic na miasto, ale szczerze mowiac mam zly dzien.
mam wrazenie,ze najlepiej sie dogaduje ze wspolokatorka.. no, przesadzam,. ale nie czuje sie super komfortowo. ehhhh.
wczoraj pilismy w mieszanym towarzystwie.... nawet fajnie bylo, ale jakos czuje , ze mam za duzy dystans do tego wszystkiego. zabija mnie perspektywa pisania magisterki. czas na zmiany!
tak naprawde wrocic do krk nie moge - ON nawet sie nie odezwal. dobra, nawet lepiej. ale ..... boli.
pytacie, czy znalazlam jakies Borysa. szczerze mowiac od tygodnia... dobra, raz widzialam jednego fajnego goscia :) zabawne, co? ehhhh.
nostalgicznie dzis, wiem.
ej, ludzie, piszcie do mnie, bo oszaleje. a teraz musze spadac, bo szajse, ten net strasznie drogi.
pojawie sie pewnie w pon. jakos - czekam na maila od promotorki.

jakos czuje, ze miewalam lepsze dni i pisywalam dowcipniejsze uwagi.. coz :) obiecuje- postaram sie nie poddac. a wlasnie, wracam przez bialorus - jedzie sie 18 h , a nie 40 ze zboczencem ;p.
tyle napisalam, musialo mi to kurna skasowac!!! :> grrrr.
hehe w pon. jedziemy na wycieczke objazdowa po Moskwie - ciekawe. ja to nie bardzo mam ochote na lazenie po muzeach, ale jeszcze gorsze jest siedzenie w tym .. akademiku (nie bede uzywac epitetow ;P).
na wczorajszej popijawie jedna z naszych slowaczek zaczela klac po polsku!! kiedy uslyszalam 'kurwa' poczulam sie jak w domu!!! :) (jej facet to Polak).
dobra, teraz naprawde lece.
PISZCIE!!!!BLAGAM!!!
tez na maila -

m.zanowska@gmail.com


FROM RUSSIA WITH LOVE!!!

środa, 12 marca 2008

(Nie)zwykłe przygody Mrs Mani w kraju bolszewików


Przemyślenia dzisiejsze (z 12.03)
Totalne lenistwo – wstajesz, patrzysz za okno – a tu nie widać blokowiska!! Hurra, mgła zasłoniła ten koszmar. Jak ja nienawidzę blokowisk. A tu jak okiem sięgnąć wielka płyta. I jak tu żyć? Asia już mi powiedziała, że mam dość moich uwag na ten temat: „Mary kur.. , jeszcze raz to powiesz, to ja (cenzura :P)”. aż się prosi powiedzieć ‘Siedzimy...nic się nie dzieje...siedzimy.’ A raczej leżymy i czekamy na 15’tą , żeby iść na Internet. Hahahaha. Dobra, tyłek mnie od siedzenia/ leżenia boli. Ja się odzwyczaiłam od takiego lenistwa. Jeśli człowiek wstawał jak kurcze, jakiś pies Pawłowa, o 5 rano przez pół roku, to spać rano nie może. Heh, deczko mi brakuje śniadanek o 10, 30 w Ergo z panem Marianem, sikania synchronicznego w tym obskurnym kiblu z lustrem na drzwiach.... Ludzie, mnie chyba nawet Vipy z leserowni brakuje!!! Ale faza. Dobra, czas ruszyć dupę i nie truć ludzi bzdurami J tak z rana.
Oooo, sąsiadki się chichrają .. ale Wani nie słyszę ;P nie ma to jak 5 dziewczyn i jeden kibel łazience rano.. hahahahaha.

znalazlysmy stolowke :) czadowo, bo moja kuchnia + tutejsze ceny = wielka improwizacja, a jec sie chce..


Przemyślenia z 11.03.

Piszę w pokoju i zapisuję na pendrive, godzina to zbyt mało by opisać wszystko. A dzieje się, dzieje! Musiałyśmy się dziś zaregistrować – kiedy jedziesz do dzikiego kraju – patrzcie Rosji – masz na to 3 dni. Jeśli tego nie zrobisz, a wylegitymuje Cię milicjant, musisz iść z nim na posterunek – nie polecam, albo dać w łapę 500 rubli (50 zł). do tego potrzebne nam były fotki do legitymacji studenckich... tak. Tutaj zdjęcia robi się w pokoju jakiegoś zaspanego, półnagiego Egipcjanina. Boki zrywać, bo wygląda się na tej fotce jak denat z wytrzeszczem oczu. Ale co przeżyjesz, to twoje. Tak więc zeszło nam na ten bal 2 h. Potem pojechałyśmy do polskiej ambasady po nasze 192 ruble stypendium. Te dwa mnie szczególnie rozbrajają J czad – poszalejesz!!! My obie – Asia i ja , mamy więcej szczęścia niż rozumu. Udało nam się skontaktować z opiekunką polskich stypendystów i Asia załatwiła sobie na wrzesień praktykę w ambasadzie. Mnie niestety na to nie stać, by miesiąc żyć na własny koszt w Moskwie, więc to nawet dobrze, że musze się w tym terminie bronić – mniej mi żal dupę ściska. Ale swoją drogą kobieta miała gadane
Yyyyyy , właśnie za ścianą ktoś chyba prawie WIECIE CO NOOO!! :P (tłumaczyć nie muszę, prawda? ;) )... czad!!! A ja popijam piwko i czekam na koleżanki, słuchając na maksa T-Rex. Dobre piwko nie jest złe ;)... Kuba mi dziś napisał, że w Krk pięknie świeci słońce – u mnie, na dzikim wschodzie dosyć mroźno i piździ jak w Kielcach.

A właśnie – piszcie do mnie na mój ruski numer - +7 926 370 5279 !!!

Właśnie przyszły dziewczyny ... kończę na dziś. A chciałam jeszcze napisać, że pani, która była dla nas tak bardzo miła w ambasadzie, opowiadała nam- dwóm studentkom - o kremach pod oczy Lancom za 120 zł i jak to jest cudowne życie żony dyplomaty na placówce. Yyy, lekki absurd. Jak jakiś czeski film, no ale. Jej taaaak się nudzi ;) ehhh, mają ludzie problemy. Dobra, panny trują o jakimś płatnym egzaminie. Aaaa, ile kasy tu się wydaje, to masakra.

Później: wiem, miałam nie myśleć...ale to trudne, gdy .... oh, mam znów dziką ochotę płakać przez NIEGO. Ale chyba na lepsze mi wyjdzie, jak strzelę sobie banię i aaaaaaa!!! Właśnie nam zaczęła mrugać nasza ostatnia żarówka!!! Co za kraj- w ‘żyrandolu’ maja być 3 żarówki, a jest jedna. To pewnie w ramach akcji bądźmy oszczędni.

Oooo, do moich współlokatorek znów przyszedł Wania. Jest ich trzy. Do tej pory poznałyśmy dwie i już wiem, że się do niego ślinią. Jakież to urocze – to dzieciaki – tutaj na 2 roku studiów masz 19 lat J. Ale wracając do sąsiadek : cały czas hihihihi, jak tylko facet coś powie, teraz jakieś trzaski ...mmmmm J. Ej, bo w końcu się nie napiję!!! Zdrowie!!

A w tle światła Moskwy (czy ja już pisałam, że mieszkamy na końcu świata, gdzie psy dupami szczekają?) i Paktofonika....

poniedziałek, 10 marca 2008

MOSKWA !!!!! (I'm only happy when it's complicated')







Tyle sie zdarzylo, ze nie wiem o czym pisac najpierw. nie mamy na klawiaturze polskich znakow, wiec wybaczcie, ale bedzie dziwnie ;p. mam mao czasu -godzina netu kosztuje 6 zl.
podroz byla koszmarna - jechalysmy 3 dni. trasa krk - kijow jeszcze spoko - poznalysmy fajnego goscia z rzeszowa - kuba uratowal nam zycie w kijowie, robiac za cudownego kompana, przewodnika i..murzyna ;p - BEZ ALUZJI - ktos musial nam pomoc z walizkami. do konca zycia nie zapomne biegania po dworcu we Lwowie po polnocy ;).
niestety - tarasa Kijow -moskwa to koszmar senny, jakies..... nie wiem co. w ich pociagach - na szerszych torach ;p - nie wolno otwierac okien - ludzie - nie ma to jak cieply smrodek. tak wiec panna Mania i panna Asia jechaly doslownie i w przenosni :>. do tego za granica rosji dosiadl sie do nas zboczeniec. facet mowil do nas ; " dziewczynki, zajaczki, sloneczka" , chcial stawiac szampana - to byl juz 8 marca - wielkie swieto w rosji . kurna, ale na tym sie nie skonczylo. facet nas zaczal podglaskiwac - boje sie powiedziec doslownie -macac- po wlosach, po rekach. masakra!!! pilnowalysmy sie wzjaemnie, ale ja padlam - Asia ma do mnie zal - slusznie!! ehhh .
dotarlysmy do Moskwy wywalone na maksa, a tu nie koniec. na cale szczescie Asia ruszyla glowa i zabrala ruble ze soba. bylo nas stac na takse na nasze mega zadupie.
po przyjezdzie okazlo sie,ze mamy mieszkac z chinka w trojce. na miejscu okazalo sie, ze hehe - tam nie ma miejsca!!! marzylam o prysznicu, a byla chryja o 7 rano ;). na cale szczescie zlitowano sie nad nami i mieszkamy w dwojce. poszla za to nasza pierwsza lapowka tutaj - czekolada!!!
przez cala sobote mialam wrazenie,ze zaraz znowu ruszymy - 3 dni w pociagu robia swoje. ale na cale szczescie stoimy :)
wczoraj bylam pierwszy dzien w centrum. kiedy zobaczylam sciany Kremla - poplakalam sie jak dziecko. ludzie - nie da sie opisac tych uczuc i wrazen. to jest niesmowite - widziec na wlasne oczy Plac Czerwony, cerkiew Wasyla blogoslawionego i ooo boze .. Moskwe!!!!! zakochalam sie od pierwszego wejrzenia. do tego GUM i Duma i :))))))))))))))))
tak bardzo chcialabym, zebysie byli tu ze mna - takimi uczuciami chce sie dzielic z tymi, ktorych sie .... baaaaaardzo lubi :))))))))) a moglam napisac tylko do domu - sms to 2 zlote!!!! chcialam dolaczyc fotki, ale nie bardzo sie da ;///
tyle jeszcze chcialabym napisac ... az mi rece drza z wrazenia.
dajcie mi sec.



to tak bardzo dziwne wrazenie - byc 3 dni koszmarnej drogi od domu, od kochanego krk , ale tez od moich klopotow 15'stolatki. tesknota jest straszna, ale przeciez wracam..prawda?



ale faza - kabel mojej myszki jest przyklejony do stolu :) - jak w 'Misiu' hahahahaha.
caly czas mam wrazenie, ze to sie nie dzieje naprawde, ze to jakis sen. wczoraj kupilismy sobie wode :) i bylo super :). chyba wroce do palenia- paczka damskich kosztuje ...1,70 !!!!! :)
nie wiem, kiedy znowu napisze cos nowego ... jejku, chcialbym codziennie. niestety, nie mam dostepu do gg, to blokuje rozmowy z Wami.
wlasnie podnioslam glowe znad kompa - wszyscy w tym pokoju wala w klawiature jak szaleni.. gdyby tak mi szlo pisanie magisterki!!!! ehhhh
koncze na dzis- trzeba jeszcze do domu napisac, a czas tak szybko mija.
Marcin - ja wiem,ze beze mnie jest w ergo cicho.. za cicho ;), ale coz - nie rozdwoje sie ;ppp. Ola - obiecuje, nie bede myslec :) Ewa - nie zapominam o Was..kurna, mam ze soba nasze fotki, to pomaga.
buziaki krejzole!!! i komentowac mi posty, bo wtedy wiem, ze jestescie ze mna.
from moscow with love!!!!

czwartek, 6 marca 2008

KRAKóW JESZCZE NIGDY, TAK JAK DZIś ..


Obudziłam się o 5,50.. jak do ergo. zabawne, nie zauważałam , jak piękne jest niebo tak wcześnie rano. myślałam o NIM.

a potem musiałam się pożegnać z Jerzym... nie wytrzymałam i buuuuuuuuuuuu. a on powiedział "przestań się mazać, chłopaki nie płaczą" :)

wczorajsze piwo ostateczne - moim zdaniem :P- wypadło świetnie i mamy super zdjęcia (poza tym jednym nie umieszczę ich więcej na naszej-klasie, umowa!! ;) ). Ola powiedziała, że mam za dużo nie myśleć, bo to tylko boli - wiem, że ma rację.. ale co, jeśli ja jestem sado -maso? :P żartuję!!

teraz znów się uśmiecham, świeci słońce i chcę wierzyć, że dam sobie radę i vsjo ustroitsja. plecaki już spakowane, wsadzę jeszcze tylko wałówę i chyba mogę iść. .. sobie.

Później:zrobiłam kanapki, doprawiając je łzami. już sama nie wiem - strachu, urażonej dumy, złamanego serca czy niepewności. co ja do cholery myślałam? że uda się niemożliwe? że w jakiś magiczny sposób pęknie ... a jedyne, co teraz pęka, to moje serce. wiem, już że nie umiem.. nie mogę żyć z NIM, więc teraz 'tylko' jakoś sobie wytłumaczę, jak żyć BEZ NIEGO.
Sometimes i belive in fate but the chances we create always seem to ring more true,
Dobra, czas się pożegnać z krk i udać się na wschód...
Obiecałam, że będę grzeczna ... JEMU... ale przecież ON sam w to nie wierzył...


she says HELLO, YOU FOOL, I L O V E YOU!!!


NASTęPNY ODCINEK LOOSmarii nadamy już z Moskwy , mam nadzieję :) tak więc nie mówię 'żegnaj/cie' , mówię 'do zobaczenia'!! :***************

środa, 5 marca 2008

this is the way U left me - no hope no love no glory, NO HAPPY ENDING

czas na pakowanie!
yyyyyyyyyyyyyyyyyy zamienię wyjzad stypendialny MEN na ... cokolwiek!! są chętni?

Później: jedno jest na plus - pożegnanie nie wypadło łzawo. i w sumie nawet powinnam się cieszyć. stchórzyłam , nie powiedziałam MU, że GO kocham....że uciekam.... To takie upokarzające - przyznawać się publicznie do porażki, do braku szans.. ON tego nigdy nie przeczyta. nie dowie się, jak bardzo chciałabym się zbudzić z tego złego snu... przy nim. cholerna romantyczka.
a dziś żegnam się z moimi best friends i mam nadzieję, że oni .. Och, ja wiem, oni mnie wspierają i dzielnie sekundują ...zerwaniu ..na zawsze. Boże, jak strasznie to brzmi. czy ja kiedykolwiek zacznę się uczyć na własnych błędach?

nienawidzę Markowskiej, ale...
radzę sobie świetnie, przecież wiesz..ale tam na dnie, został Twój ślad...
bo świat się pomylił..





wtorek, 4 marca 2008

mamy wizy!!! (set me free)

teraz to już nie wiem, czy się cieszyć, czy nie, ale dziś odbieram wizy i kupujemy bilety. kurna, nie jest to wiadomość, która mnie pozytywnie nastraja. fajnie się o czymś takim myśli i mówi, gdy jest daleko. ale gdy puka do drzwi..oj! pomijając kwestie finansową (masakra!!). ale jeśli wyjeżdżamy 6tego, a wizy mamy do 20 czerwca, to nie będą to nawet 4 pełne miesiące. Mania - dasz radę!!!
próbuję zebrać myśli od rana. umyłam nawet lodówkę, żeby tylko nie mieć za dużo czasu na głupie przemyślenia.
czy to na pewno o mnie?
Wiem, że jestem jedną z tych, co nie boją się żyć.
Gdy dzień zmienia się w ciemna noc,
Ńie przestraszy mnie nic.

Później: no dobra. nie chce mi się jechać, boje się !!!! aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! nie mam ochoty się pakować, jechać, a co, jak czegoś ważnego zapomnę?
Na 18'ta jestem ustawiona z Marzeną i dziewczynami na pożegnalna kawę, a potem lecę do domu, bo wpada Szwagier powiedzieć 'good bye'. a ja umieram z nerwów. a co, jak się nie uda?
a ON... odezwał się i zapytał, czy mam jutro czas.. powinnam odejść bez słowa. ale .. ja wiem, to bez szans i bez sensu.
Yet everyone around me
Thinks that I’m going crazy, maybe, maybe

But I don’t care what they say

I’m in love with you
They try to pull me away
But they don’t know the truth
Gdyby wszystko było prostsze, gdybym nie czuła tak mocno, tak intensywnie. gdyby mozna było sobie powiedzieć STOP, ale to nie działa. i pędzisz, jak rozpędzony bolid, bez hamulców, z góry..
Cholera, woda mi wykipiała ;)

mamoooooooooooooooooooooooooooooooo

poniedziałek, 3 marca 2008

I fell infected ..I'm fallin' apart.. just like a criminal..

co za dzień !!!!! zostałam wyrzucona z pracy i to w ...wsko chamskim stylu, ale ostatnie słowo należało do mnie. poszłam do tego .... mojego ex szefa (hehehe - ściany mają uszy:P) i podziękowałam za możliwość pracy. na co on zbaraniał i... hahahaha.. powiedział : 'to ja dziękuję i POWODZENIA!' . Ludzie - bocian ma coś w rodzaju serca! domyślałam się, że tak będzie - zamiatanie podłogi przez 3 h niczego dobrego nie wróży :>. no i oczywiście artystycznie się poryczałam przy pożegnaniu z panem Marianem i całą resztą. ehhhh, będzie mi brakowało śniadanek w ergo.. gdybym wiedziała, że dziś był ten 'ostatni raz' ... trudno -nie czas na łzy. nie oszukujmy się - mam większe ambicje niż klejenie - z całym szacunkiem - taśmy do półek.
chciałam powiedzieć tyle rzeczy tylu osobom, a tu :) zonk. chciałam zrugać vipę z leserowni, przyznać się, że Czesiek zabójczo mi się podobał ( a olewał mnie calkiem ;P), że Robert to tchórz... Może to i lepiej - kobieta powinna być tajemnicza.
ostatni raz widziałam JEGO ... taką miałam ochotę się przytulić i ... jakie to teraz ma znaczenie? zabawne - ON nie korzysta z internetu (!!!!!!) i pewnie nigdy się nie dowie, jak bardzo mi na NIM zależy.. I że tak naprawdę uciekam z ukochanego krk na wschód. to tajemnica :) - nie pytajcie mnie, co ja w NIM widzę, bo nie wiem.... może to, że jesteśmy tak podobni, mimo, że NIC nas nie łączy?? jeśli nie liczyć tego ,że wszystko nas dzieli... ENOUGH.
widziałam się z Moniką -jak dobrze wiedzieć, że mam obok siebie takie osoby :*** (wiem, że czytasz mojego bloga ;P).
a teraz powinnam się poważnie zastanowić, co ze sobą zabrać - moje serce zostaje w krk.... nostalgicznie coś dzisiaj. powiedziałam Asi - jedźmy w cholerę, miejmy to za sobą....

niedziela, 2 marca 2008

...i'm so excited...

w taka pogodę na samą myśl o wyjeździe robi mi się słabo. do tego perspektywa jedzenia ryżu przez 4 miesiące to coś, czego wolałabym uniknąć.. ale przynajmniej zmieszczę się w mniejszy rozmiar ;p.
powinnam przygotować listę rzeczy do spakowania, ale jak się znam i tak będę to robić w pośpiechu i czegoś napewno zapomnę.. jak to ja. jutro pracuję, we wtorek pożegnanie, a w środę nerwy. pojedziemy jakieś dwa do trzech dni - kupa czasu na przemyślenia. a teraz to walczę z przemożną chęcią zaśnięcia na klawiaturze :).
...nasza-klasa nie chodzi, no co za motyw!! :P

YMCA... YMCA :P ..... do czego to doszło!!

sobota, 1 marca 2008

wiatr... yyyyyyyyy...ze wschodu?

ale wieje... a ja sobie leżę w łóżku znowu, bo mnie bierze /tym razem nie tylko cholera/. miałam sobie poimprezować , ale ostatecznie wolę nie przegiąć.
heh...jak dziwnie wyszło - tak się bałam i chyba miałam rację - teraz 'my' to dwoje obcych sobie ludzi. nie powiem, że to nie boli. ale wolę taka pewność, niż wahanie i niepewność.
a czwartek coraz bliżej.. teraz mi to kompletnie obojętne. będę tęsknić.. już tęsknię..ale czas na zmiany. i tego się 3majmy :) to było moje marzenie...yyyy, czemu piszę w czasie przeszłym? bo teraźniejszość przedstawia się ...

a w tle dziś Boney M.....
...Rasputin....