MOSCOW CITY, RUSSIA

wtorek, 4 marca 2008

mamy wizy!!! (set me free)

teraz to już nie wiem, czy się cieszyć, czy nie, ale dziś odbieram wizy i kupujemy bilety. kurna, nie jest to wiadomość, która mnie pozytywnie nastraja. fajnie się o czymś takim myśli i mówi, gdy jest daleko. ale gdy puka do drzwi..oj! pomijając kwestie finansową (masakra!!). ale jeśli wyjeżdżamy 6tego, a wizy mamy do 20 czerwca, to nie będą to nawet 4 pełne miesiące. Mania - dasz radę!!!
próbuję zebrać myśli od rana. umyłam nawet lodówkę, żeby tylko nie mieć za dużo czasu na głupie przemyślenia.
czy to na pewno o mnie?
Wiem, że jestem jedną z tych, co nie boją się żyć.
Gdy dzień zmienia się w ciemna noc,
Ńie przestraszy mnie nic.

Później: no dobra. nie chce mi się jechać, boje się !!!! aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! nie mam ochoty się pakować, jechać, a co, jak czegoś ważnego zapomnę?
Na 18'ta jestem ustawiona z Marzeną i dziewczynami na pożegnalna kawę, a potem lecę do domu, bo wpada Szwagier powiedzieć 'good bye'. a ja umieram z nerwów. a co, jak się nie uda?
a ON... odezwał się i zapytał, czy mam jutro czas.. powinnam odejść bez słowa. ale .. ja wiem, to bez szans i bez sensu.
Yet everyone around me
Thinks that I’m going crazy, maybe, maybe

But I don’t care what they say

I’m in love with you
They try to pull me away
But they don’t know the truth
Gdyby wszystko było prostsze, gdybym nie czuła tak mocno, tak intensywnie. gdyby mozna było sobie powiedzieć STOP, ale to nie działa. i pędzisz, jak rozpędzony bolid, bez hamulców, z góry..
Cholera, woda mi wykipiała ;)

mamoooooooooooooooooooooooooooooooo

Brak komentarzy: