MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 29 kwietnia 2010

witaj maj?

wiem, że po raz kolejny nie odkrywam Ameryki, ale jakoś niepostrzeżenie z kwietnia zrobił się prawie maj. czyli długi weekend. jakoś ten temat w tym roku chyba mnie nie dotyczy. nie mam planów i nigdzie nie jadę. przynajmniej na ten moment. Misha też nie przyjedzie, więc jakoś tak pusto będzie.
pusto, ale nie cicho: Ol przeżywa fascynację swoim głosem i głośno sobie śpiewa po swojemu. i odmawia picia z butelki, strojąc mega-super-Turkuciowe fochy.
a mnie uszy więdną od politycznego przerzucania się oskarżeniami. ludzie - dajcie nam żyć!!!!!!!!!

środa, 28 kwietnia 2010

w kropki




a oto moje odkrycie ostatnich dni: wisiorek-medalion. mieści dwa zdjęcia- ja za czasów czarno-białej fotografii... żeby mieć obraz ukochanej osoby nie tylko w sercu.

a poza tym? narzekam stale, ale żyję, więc krzywda mi się nie dzieje. i zielono mi ;)

niedziela, 25 kwietnia 2010

kawa i wspomnienie po mleku

pustka w głowie po dość niespokojnej nocy. turkuć postanowił popełzać w czasie snu, z tym, że robił to do ...tyłu. nie pytajcie mnie jak tego dokonał - podobno dzieci tak mają w tym wieku.
pierwsze marzenie - kaaaaaaaaaaaaaaaaaaaawy!!!!!!!!!!!!!! dużo!!!!
drugie - mimo wszystko - spać!!!!!!!!!!!!!!!
.........................................
podpieram powieki zapałkach.
............................................................................

piątek, 23 kwietnia 2010

миллион алых роз

będąc pod wrażeniem feerii barw za oknem, opowiedziałam Ol'owi o wiośnie. uśmiechała się, więc mam nadzieję, że zrozumiała.
bardzo się ciekawska zrobiła - wszystko musi zobaczyć, dotknąć i ...wsadzić do buzi. taki etap. złości się, kiedy musi poleżeć sama i uspokaja się tylko na rękach. a jest już co nosić - prawie 8 kg żywej wagi. ewentualnie łaskawie pozwoli się posadzić i piszczy wtedy radośnie.
małe dziecko jest lepsze, niż rybki: można na nie patrzeć godzinami i się nie znudzić. jak wszystko jest dla niego nowe, ciekawe, jak się uczy podstawowych czynności... jak pluje na odległość zupką, oblizuje się i mlaska jedząc deserki ze słoiczka. jak łapie się za stopy próbując je wsadzić do dzioba. ale najpiękniejsze są chwile, kiedy mnie zauważa i radośnie się śmieje od ucha do ucha. w takich momentach człowiek myśli "chwilo- trwaj wiecznie!".
jak to dobrze jest mieć takiego Turkucia i wiedzieć, że to właśnie jest życie, real. i puszczać mimo uszu głupoty wygadywane przez polityków i publicystów, ich 'mity' i inne kity.

piątek, 16 kwietnia 2010

who?

nie potrafię długo wytrzymać bez gadania. i pisania, jak widać.
milowymi krokami zbliża się 'epokowe' dla Krk wydarzenie: pogrzeb P. Kaczyńskich. nazywany 'największym wydarzeniem w historii miasta'.
hmmmmmm. może mnie się coś pomyliło, ale jest to lekka przesada. i ten cały hałas medialny. i pyskówki. przecież Kraków nie potrzebuje reklamy, a już na pewno nie takiej.
a tzw. real?
- mieszkańcy są wzywani przez władze miasta do pozostania na czas uroczystości w domach
- Stare Miasto ma być pozbawione łączności telefonicznej, radiostacje będą zakłócane.
- na trasie konduktu nie wolno otwierać okien pod groźbą zastrzelenia przez snajpera.
- kanalizacja jest drobiazgowo sprawdzana.
- auta mają być usunięte.
- nasze Balice mają przyjąć 80 samolotów (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!).
- potrzeba 200 limuzyn dla zaproszonych gości - nie każdy, jak Obama przywiezie swoją.
coś pominęłam?
pomysłodawca - nadal nieznany.
Kardynał Dziwisz umył dziś ręce i wskazał na rodzinę Zmarłych. Kaczyńscy zwalili na niego. podobno każdy sukces ma wielu ojców. czemu nikt się nie chce przyznać do autorstwa tego?
i jeszcze ta chmura wulkaniczna. znak?

środa, 14 kwietnia 2010

a miało być tak pięknie

i znów zaistniała sytuacja zmusiła mnie do przerwania mojej blogger'skiej ciszy.
na pewno wiecie o co chodzi. tak. o TO. o pomysł pochowania P. Kaczyńskich na Wawelu. hmmmm... mam tylko jedną refleksję: było dobrze przez 3 dni. tyle trzymaliśmy fason, a teraz znów się zacznie i to jeszcze nad trumnami.
tak, dorzucę swoje 3 gorsze: czuję niesmak. wielki niesmak. komu do głowy przyszedł ten kuriozalny pomysł? na Wawelu śpią snem wiecznym królowie. i Piłsudski. i Sikorski - ok. ale żeby.... przecież prezydenckie mogiły są w Wawie!!!!
i o ironio - ten 'najgorszy prezydent' spocznie na wzgórzu Wawelskim: ośmieszany, wykpiwany i opluwany z każdej strony. pożegnają go wszyscy wielcy tego świata, którzy jakoś za życia go nie zauważali, albo nie brali poważnie.

to jest moje zdanie. subiektywne i osobiste. i jakoś tak już mniej żałoby w sercu...czemu?

inna sprawa, że nikt o zdanie nie zapyta Nieboszczyków (chodzi mi tu o Lecha i Marię). czy oni by tego chcieli? szczerze wątpię. znów los zrobił im zły żart.

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

w hołdzie Państwu K.

tak właściwie, to nie chciałam pisać postów do końca żałoby - oddać hołd milczeniem. bo słowa są zbędne i każdy z nas inaczej przeżywa tą wielką tragedię.
chciałabym jednak przyznać, że się myliłam, że byłam niesprawiedliwa. ale nie ja jedna.
otóż okazuje się, że Lech Kaczyński był człowiekiem. tak!!! Wielkim patriotą. miłośnikiem historii, literatury i poezji, wybitnym znawcą prawa pracy. zapalonym kibicem lekkoatletyki - znał na pamięć wszystkie wyniki. człowiekiem dobrym, ciepłym, dowcipnym i błyskotliwym. kochającym mężem, zatroskanym ojcem dla swoich współpracowników.
pytanie tylko dlaczego dowiadujemy się o tym dopiero teraz, kiedy doszło do tragedii? kiedy już go z nami nie ma... czemu media kreowały jego obraz jako śmiesznego, zaściankowego i mamroczącego karła, który nienawidzi Niemców, Rosjan i przeciwników politycznych?
czy trzeba było aż tak wielkiej ofiary, byśmy mogli oddać im należny szacunek i poznać ludzkie oblicze Pary Prezydenckiej? czy nie było innej drogi, by świat, a Rosja przede wszystkim, poznał tragedię Katyńską sprzed 70 lat i prawdę o niej?
nie zmarnujmy tego: nauczmy się widzieć Człowieka, a nie jego PR'owski wizerunek. to wielka lekcja historii, patriotyzmu i pokory.


ja osobiście chcę zapamiętać Lecha i Marię Kaczyńskich jako Pierwszą Parę. ludzi godnych tego miana w każdym aspekcie.
teraz wiem, że choć na Niego nie głosowałam, to był MÓJ PREZYDENT.

niedziela, 11 kwietnia 2010

1940 - 10.04.2010


gazeta.ru


Łatwopalni
Znam ludzi z kamienia,
Co będą wiecznie trwać
Znam ludzi z papieru,
Co rzucają się na wiatr


A my tak łatwopalni
Biegniemy w ogień,
By mocniej żyć
A my tak łatwopalni
Tak śmiesznie mali
Dosłowni zbyt

Wiem, że można inaczej żyć
Oszukać, odbić czas
Wiem jak zimno potrafi być
Gdy wszystko jest ze szkła



Świat między wierszami
Największy ukrył skarb
Wiesz - w to miejsce czasami
Odchodzi któryś z nas
Odchodzi któryś z nas
Odchodzi któryś z nas

czwartek, 8 kwietnia 2010

it's my life

DO NIEZADOWOLONEGO ANONIMA

Drogi Niezadowolony!
miałam nie reagować na Twój zaczepny komentarz, ale po namyśle postanowiłam tak tego nie zostawić.
nie dotknęło mnie to, że blog Ci się nie podoba- masz do tego prawo. uważam jednak, że obraża mnie porównanie do niedouczonego gimnazisty - z gramatyką i ortografią nie mam problemów i nigdy nie miałam. jeśli zdania są w 'dziwnym' szyku - takie było moje zamierzenie. jeśli liczyłeś na styl wysoki i poważne tematy, polecam lekturę książek.
i mam dla Ciebie dobrą radę - NIE CZYTAJ WIĘCEJ. oszczędź sobie - nie zamierzam zmieniać swojego stylu i nie zrezygnuję z pisania, bo to po prostu lubię.


słiiiiiiiiiiiiiiiiiiiitaśnie NIE pozdrawiam
bez urazy

autorka

środa, 7 kwietnia 2010

ocalić od zapomnienia

ten post miał być o Katyniu. i będzie, żebyśmy nie zapomnieli. jako naród i każdy z osobna. ale powinniśmy też żyć dalej i budować teraźniejszość i przyszłość bez ciągłego oglądania się wstecz. nie wińmy Rosjan, że nie widzą o mordach polskich oficerów - co 8 Polak również nie wie. to boli chyba bardziej, bo oni żyli (i chyba żyją nadal) w silnej propagandzie. musimy żyć na poziomie zwykłych ludzi, a nie polityki i polityków.
jakoś tak oficjalnie mi wyszło, ale mam nadzieję, że zrozumiecie to, co chcę powiedzieć. ... jakoś nie mogę znaleźć odpowiednich słów, więc lepiej zakończę, by nie przedobrzyć.

PAMIĘTAMY.

wtorek, 6 kwietnia 2010

dla zdrowia

w szufladzie rośnie mi stos(ik) deklaracji ZUS'owskich (->dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne). co miesiąc kartka A4 i stanie w kolejce do przybicia pieczątki. stanowisk 13, petentów obsługują 2, urzędniczki wyraźnie niezadowolone, że nie mogą pić spokojnie herbatki. no jakie te ludzie są, żeby zaraz po świętach prosto do urzędu, no!!
z wiosny pozostały tylko przebiśniegi i tulipany w ogródkach, a ja przeprosiłam się z kozakami. i rękawiczkami. za to Turkuć lepiej śpi. widocznie taki gatunek: Turkuć Syberyjski. lubi zimno. bardzo zimno.
Misha przywiózł fajną książkę по-русски, ale na czas wolny nie liczę. lepiej pooglądam sobie okładkę.

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

zLANY poniedziałek


z zatyczką ;)

w telegraficznym skrócie:
- Święta Święta i po Świętach (jak to?!!!)
- mąż właśnie wraca на родину (chlip chlip)
- Turkuć Ol skończył dziś 5 miesięcy (wow)
- w lodówce piętrzy się góra smakołyków, a ja muszę ćwiczyć siłę woli, by wbić się w koszulkę od Mishy rozmiar S (hmmmmmmmmmmm, ja rozumiem, że chciał być szarmancki, ale...)
- na Olszańskiej zakwitły magnolie

sobota, 3 kwietnia 2010

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!!!!



foto:zeberka.pl

tradycyjnie, jak co roku chciałabym życzyć wszystkim Czytelnikom
zdrowych, pełnych radości i nadziei
Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.



dziękując za wsparcie duchowe obiecuję nie brać rozwodu z blogiem ;)

czwartek, 1 kwietnia 2010

tak czy siak

ostatnio poważnie się zastanawiam nad zakończeniem przygody z blogiem. kiedy mam lepszy dzień minusy mnie motywują i mam pełną głowę ciekawych pomysłów do-podzielenia-się. ale kiedy jest gorzej i coś nie gra to mam ochotę przestać pisać - bo po co? byłoby nieco łatwiej, gdyby autorzy minusów pisali w komentarzach za co je dają, ale to pewnie marzenie ściętej głowy - lepiej 'przywalić' anonimowo. no trudno - takie są prawa internetu.
dziś mam ochotę napisać 'odchodzę.dzięki za fajną przygodę', ale wiem, że będę tęsknić. a może wystarczy mam separacja? bo żeby od razu rozwód?