MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 18 lipca 2016

I was running, you were walking

Ten moment, kiedy uświadamiasz sobie, że to już lipiec, a więc lato, na które czekałaś cała zimę JUŻ TRWA - bezcenne.
I nieco smutne.
Bo od lutego do teraz nie znalazłam czasu na pisanie.
Wstyd!!!!
Dzieci nie takie już małe (sam Suslik mówi ostatnio "jestem już duzia, mogę oglàdać Tabalugę"), rzeczywistość nieco już okiełznana - no pisz, choćby codziennie.
Taaaa.
To może tak. Modne jest teraz poranne selfie bez makijażu (ha! dla mnie nic nowego, ja się maluję bardzo rzadko. Wyprzedziłam trend!!!) .
Ja #nomakeup:
- nadal jestem leniwa ... Z tego się nie wyrasta. Z tym trzeba walczyć. Albo żyć. Da się!!
- nie wiem, co to jest jarmuż (o ignorancjo!!), na śniadanie nie jadam (tym bardziej nie robię) placuszków z mąki jaglanej i puddingu z nasionami goji.
- nie biegam maratonów, nie uczęszczam na siłownię, nie ćwiczę z Chodakowską (posiadanie w szufladzie CD z treningiem się nie liczy).
- mam mega uczulenie na kwas hialuronowy. Jak żyć? Nie, nie robiłam sobie ust, ani kurzych łapek. Ratowałam kolana.
- mam sportowy uraz obu stawów kolanowych, chociaż - cholera jasna!!!- nie uprawiam wyczynowo żadnego sportu (gimnastyka poranna się nie liczy). Taki genetyczny spadek po przodkach.
- mam jednak tzw. silną wolę. Od Wielkiego Postu nie jem słodyczy!!! Też się da. Nie było łatwo, o nie. Dla kogoś, kto żyje tyle lat w symbiozie z czekoladą, rozstanie to nie jest takie hop siup. Ale warto: minus sześć kilo. Brawo ja!!!
- nie żyję drugim życiem na Instagramie. bo co ja bym tam wrzucała, co?
 Na dzieciach zarabiać nie będę - frontem do klienta ich nie pokazuję z zasady. o śniadaniach/obiadach i innych posiłkach patrz wyżej (talentu nie mam nooo, ale to taka nasza tajemnica, ok?). mój strój do ćwiczeń to stary dres (też tajemnica), a i lustra na calą ścianę nie mam. w przymierzalniach bywam rzadko, ostatnio większość zakupów online robię. w lumpie też się nie będę przecież wypinać. no nudne to moje życie, nudne.
tylko tych filtrów żal....