MOSCOW CITY, RUSSIA

sobota, 1 marca 2008

wiatr... yyyyyyyyy...ze wschodu?

ale wieje... a ja sobie leżę w łóżku znowu, bo mnie bierze /tym razem nie tylko cholera/. miałam sobie poimprezować , ale ostatecznie wolę nie przegiąć.
heh...jak dziwnie wyszło - tak się bałam i chyba miałam rację - teraz 'my' to dwoje obcych sobie ludzi. nie powiem, że to nie boli. ale wolę taka pewność, niż wahanie i niepewność.
a czwartek coraz bliżej.. teraz mi to kompletnie obojętne. będę tęsknić.. już tęsknię..ale czas na zmiany. i tego się 3majmy :) to było moje marzenie...yyyy, czemu piszę w czasie przeszłym? bo teraźniejszość przedstawia się ...

a w tle dziś Boney M.....
...Rasputin....

Brak komentarzy: