MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 24 maja 2010

bad romance

no dobra- przegięłam. trzeba współczuć wszystkim, a nie tylko mieszkańcom swojego regionu. w złym momencie włączył mi się patriotyzm lokalny. извиняюсь!!!
właśnie skończyłam się przekopywać przez ubranka dla Aleksandry, które są dosłownie wszędzie, bo jest ich tak dużo. tak - wiem, przesadziłam. ale skąd miałam wiedzieć, że będzie tak zimno???? nastawiłam się na upał i mam ...z 6 sukienek, bluzeczki na ramiączkach itd, a tu wieje chłodem ... ech!!! gdyby był prorokiem ...
ja też nie narzekam na braki w szafie i niestety sama doszłam do tego, że wszystko ma swoja granicę, a wielkość szafy nie jest pojęciem zmiennym. jak i kiedy mnie olśniło? wstyd się przyznać, ale prawie zabiła mnie torba z zakupami o których zapomniałam i upchnęłam siłą na półce.
refleksje?
próżna próżnia.
dosłownie i w przenośni.

i na koniec: aluzja do mojej kochanej M. :P

Młynarski dobry na wszystko

Brak komentarzy: