MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 9 sierpnia 2009

mamy gosci + foch

Demon, Врубель (z netu) - czasem sie z nim identyfikuje :)

dzis wczorajszy wieczor wydaje sie juz bardzo odlegly. i prosze mnie dobrze zrozumiec- ja naprawde nie mam nic do przyjmowania gosci. tylko czasem .... eh, nie wszyscy wiedza, kiedy wyjsc, ze tak to ujme. a Ty jak marionetka - usmiechasz sie, bo musisz, a w duchu zastanawiasz sie czy ci ludzie wogole maja sumienie. bo jako gospodnyni (tu pasuje bardziej 'gotowa na wszystko') wiesz, ze to Tobie przypadnie w udziale sprzatanie po imprezie - jakzesz cudowna perspektywa. wyjscie nr 2 - zostawic gabke i miotle facetowi - ryzykowne przedsiewziecie. zawsze ma sie ochote poprawic, zrobic lepiej, dokladniej. i wychodzi na to, ze kobiety zyja myciem kieliszkow do stanu blysku permanentnego. to nieco przykre i krzywdzace.

i wcale nie zmienia tego faktu to, ze rano bylismy w Galerii Trietiakovskiej w ramach odchamiania. i znow te wszystkie obrazy, o ktorych czlowiek tylko czytal (lub wkuwal na Waszke: autor, tytul, data). o ilez piekniejsze w realu. i sala Vrubel'a ... mnie na mysl przyszedl nasz Wyspianski. moze blednie, a moze nie.

1 komentarz:

Klau pisze...

Wrubel i jego "Demon". Masho! Z tym się może równać tylko Lermontow i jego ... "I sku4no, i grustno..." ;)