MOSCOW CITY, RUSSIA

sobota, 22 sierpnia 2009

kiedy znajdziemy sie na zakrecie

walizka spakowana - lezy na srodku pokoju jak wielki wyrzut sumienia. wypchana po brzegi ... skad sie tego tyle znowu nabralo? a - jasne. plaszcz zimowy zajmuje polowe calej objetosci. cale szczescie, ze wazy toto tylko 15,6. zawsze jest jakis zapas.
ostatni spacer- Chistye Prudy. starajac sie nie zwracac uwagi na wiatr, ogladamy wystawe zdjec. tym razem nie tak ciekawa... zreszta - myslami jestesmy juz gdzie indziej. Misha na 'tancach', ja - przy pakowaniu. no i zbieram sily na podroz - przeciez ja o 21 zazwyczaj juz jestem kaput, a tu odyseja dopiero startuje. no i lece sama - Swinka i Gienio zostaja z Misha. przyjada pod koniec wrzesnia.

Brak komentarzy: