MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 14 sierpnia 2009

odcienie szarosci

lans по-московски

Солянка - kawalek Krk w RF


i doczekalismy sie zmiany pogody - po staremu, czyli szaro, buro i ponuro. tylko spac i pic herbate z cytryna. hmmm - zrobie sobie kanapke z miodem.
ooo- leje jak z cebra. ale to nie tak najgorzej - przynajmniej troche sie powietrze oczysci. auta rozpryskuja olbrzymie kaluze na olbrzymich ulicach olbrzymiego miasta - proporcje musza byc zachowane, nie? a zza mgly nie widac horyzontu.
wczorajszy wieczor spedzilismy w Solyankie. tam czuje sie troche bardziej jak w Domu 1. z tym, ze nie wpuszczaja tam emo i malolatow wypacykowanych do stanu 30-tek-po-przejsciach. jest bramkarz, nawet jak nie ma imprezy. tutaj nazywa sie to dzwiecznie 'fejskontrol' i dziala :).
Misha postawil na rum, mnie pozostaly marzenia nawet o Young Boy'u - moge gardlo protestuje przy kontakcie z lodem. tak wiec czarna herbata zaparzana ze swieza mieta, z dodatkiem miodu. mmmm :))))
pozniej - nadal pod wrazeniem tempa przemieszczanie sie Rosjanek na ... szpilkach. to wszedobylskie 'cokanie' szpilusiami, klapeczkami... do tego wystudiowany pedi i mani-cure, zlote dodatki. i gabaryty 16-tolatek. ja do takich spodni nie wepchnelabym nawet jednej nogi. eh - szkoda, ze nie mam odwagi fotografowac na ulicy. tylko, ze wtedy moj blog przemienilby sie w streetbloga lub szalenie ostatnio popularny rodzaj - szafiarski. hmmm - szczerze- pokusa jest. ale jakos nie chce sie byc jedna z wielu.
e, ide, bo mi sie ryz przypali. to juz tak wracajac na ziemie :)

Brak komentarzy: