MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 30 marca 2009

szybki kurs dorastania = RED LIGHT


siedze przed komputerm, wystukuje slowa i ledwo widze ekran. a raczej widze go przez lzy. lzy bezsilnosci - a bylo tak blisko!
dzis po odstaniu godziny w obskurnym, zimnym i wilgotnym korytarzu urzedu imigracyjnego dowiedzielismy sie, ze nie tym razem. nie wolno nam zlozyc dokumentow na moj pobyt czasowy - moja registracja jest niewazna. i nie liczy sie, ze to hmmm...w jakims sensie koniec. za 3 tygodnie wracam do domu i nie wiem, co dalej. kiedy i czy wogole dzadza mi wize. a Misha nie ma przeciez nieskonczonej ilosci dni urlopu.
mozemy byc zli tylko na siebie - Egipt. po powrocie powinnam byla wyrobic nowa registracje. ale nikt nam o tym nie powiedzial, kiedy bylismy na konsultacji pierwszy raz. ... inaczej sie nie da- jesli zaplacimy kare, bede miala w papierach, ze naruszylam prawo i odmowia mi prawa pobytu.
wyjscie- wyjechac. jedyne.
a dalej? nerwy oczekiwania... i znowu ten koszmarny typ w konsulacie w krk.
i kogo obchodzi milosc? gdy czytam fora poswiecone pobytowi czasowemu robi mi sie jeszcze gorzej na duszy. rozdzielone malzenstwa, malenkie dzieci , ktore nikogo nie obchodza. jakby papierki i pieczatki byly wazniejsze od czlowieka. oto RF - добро пожаловать!

pozniej - koszmarnie boli mnie glowa od tego placzu. za oknem szary deszcz siapi od 2 godzin. do tego wsadzilam galaretke do zamrazalnika zamiast do lodowki i teraz musze obejsc sie smakiem :)

a post mial byc o sobotniej imprezie u Gareth'a, ale zycie samo zmienilo plany.no dobra- chociaz jedno zdjecie dodam. a co tam - czesc rozrywkowa tez musi byc, a co!

1 komentarz:

Klau pisze...

Ja bym z chęcią tam osobiście pojechała i bombę im podrzuciła. Idę szukać jakieś terrorystycznej szajki :/