MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 11 marca 2009

just another day

kolejny dzien w Moskwie za mna mozna powiedziec. korek na 3 kolce, kobiety obwieszone torbami z Auhana (tutaj zwanego dzwiecznie Aszanem) - znaczy juz prawie 17,30. dobrze, ze sie z lenistwa dzis nie pomalowalam, bo caly czas tre oczy - spaaac!!!!
wyszlam dzis z domu w poszukiwaniu urzedu emigracyjnego z duzym poslizgiem- pralka nie chciala sie otworzyc. moze to byl znak? hmmm... gdyby nie to, ze mialam wyraznie napisany adres, to w zyciu nie przyszlo by mi do glowy, ze to TO. zero tablic, falg czy czegokolwiek swiadczacego o urzedowaniu tam panstwowych organow wladzy (do tego absolutnej:>). niski, stary, przegnily budynek o waskim korytarzyku i szczelnie zamknietych drzwiach gabinetow. o tym, ze jestem na miejscu powiadomila mnie przyklejona niedbale do drzwi kartka z napisem 'Paszportow tu NIE wydajemy'. poczulam sie jak w 'Misiu' tylko jakos mi do smiechu nie bylo. zapytac nie bylo kogo - dzis petentow nie przyjmuja. bywa.
uf- wypelniam wlasnie kolejny formularz - no co za ludzie!!! ja wczesniej tyle o sobie nie wiedzialam :> no litosci!!!!co to kogo tak naprawde obchodzi!!!!
chyba sobie kawe strzele, bo odcisne im jeszcze swa nadobna facjate dla pelniejszego obrazu. (tak- zdjecie tez trzeba zalaczyc, w liczbie sztuk 4. tyle , ze wyszlam na nim jak zawsze, czyli... no comments).
a moze by tak wypelnic ta ankiete tak z 'jajem'? yyy - watpie, by oni tam mieli jakiekolwiek poczucie humoru.

Brak komentarzy: