MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 5 czerwca 2009

złudzenia

wczoraj prysnęły dwa marzenia. jedno - że Misha przyjedzie. a potem z tak zwanego 'naniecka' drugie - że ślub jest nasz. jest nasz, ale... pewne rzeczy dzieją się jakby wbrew moim planom i przekonaniom. ale zostawmy to - jestem dorosła i pewnych rzeczy sama nie zmienię. a powodów do zdenerwowania i tak jest dużo. a Fasolka tego nie lubi ;)
eh - naprawdę trza złapać dystans do tego cyrku. dla mnie liczy się tylko jedno - a raczej Jeden :) a on o tym wie. a poza tym - to ma być dobra zabawa dla Zaproszonych. postaramy się :)))

Brak komentarzy: