MOSCOW CITY, RUSSIA

wtorek, 9 czerwca 2009

gdy puszczają nerwy

pastelowo -impresjonistyczny widok przedburzowy

gdy puszczają nerwy, zawsze powiem o jedno słowo za dużo i potem żałuję. albo wyłączam komórkę i potem się złoszczę (eufemistycznie mówiąc), że nie dzwoni. babska logika.
zamykam się w łazience i płaczę w ręcznik z radiem włączonym na full prawie, żeby nikt nie słyszał. tam w samotności wymyślam swoją teorię na jakiś temat i nie ważne, czy mam rację czy nie. złość jest silniejsza. nie- silniejsza jest bezsilność. poczucie, że nie mogę nic zrobić... NIC. grrrr!!!! ale z wanny trzeba kiedyś wypełznąć i stanąć oko w oko z rzeczywistością rzeczywistą, a nie moją, teoretyczną - wymyśloną na poczekaniu.
a potem telefon jednak dzwoni. i silne postanowienie "nie gadam z Nim!!!" pada. przecież ja nie mogę bez Niego żyć. i czy przyjedzie w czerwcu, czy nie, będę kochać. choćbym nie wiem jak bardzo chciała go udusić czasem ;)
bo my też się zmieniamy. czy tego chcemy, czy nie. życie nas zmienia. nie mogę już ze złości wykasować numery Mishy, jak nie dzwoni, bo ... nie mam 15 lat. i mam na palcu obrączkę.... "na dobre i na złe... aż do śmierci". nie mogę zadzwonić do Szwagra i się wypłakać, bo ona ma swoje życie i problemy, a nie moje panikowanie. i narzeczoną ma. a ja męża. i nawet jeśli po prostu chciałabym się wypłakać - nie mogę. zawsze znajdzie się ktoś, kto dorobi to tego teorię. zabawne - dorosłość.
a Fasolka rośnie - moja ... NASZA ... mały Mishuś/sia :) eh- faceci :)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

aaaaa!!!! gratulacje!

Anonimowy pisze...

to byłam ja:) magda, jeszcze w.:)