MOSCOW CITY, RUSSIA

sobota, 20 czerwca 2009

bywa, że ....

Znów smętnie leje. jeśli wierzyć plotkom z Pudelka, dziś ślub Michała Żebrowskiego. kiedyś, jeszcze w podstawówce tak bardzo byłam w nim 'zakochana' - ach ten Skrzetuski!!! choć z drugiej strony - te oczy Bohuna- Domogarova.... умереть не встать!!! :)
życie dziwnie się splata - tak kiedyś - w tamtych podstawówkowych czasach - zazdrościłam Helenie. tej szalonej miłości. i w duchu wybierałam Bohuna jednak. i wybrałam :) mój Bohun nie wymachuje szablą, a jednak jego oczy uwiodły mnie na całe życie. i wywiózł mnie w step... step wartości - do betonowej wsi zazwyczaj nazywanej Moscow city. i nie na zawsze, ale na 300 lat. tyle wytrzymam :)
a zmieniając klimat - dziś Wianki. i Lenny Kravitz. nie dla mnie. czas dorosnąć i powiedzieć sobie, że koncerty plenerowe nie są dla Fasolkowych Mam. nawet jeśli nic jeszcze nie widać :) i nie dla nich 200 brzuszków codziennie wieczorem (coś dla ciała) i ultra wąskie rurki (coś dla ducha ;P). wszystko się zmieni/ło. ale to dobrze - w końcu i tak piszemy swoją historię. coś a 'la co by było gdyby ... gdyby Helena uciekła z Bohunem. czyż nie brzmi interesująco? :D
PS - rok temu wróciłam ze stypendium.

Brak komentarzy: