MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 21 czerwca 2009

strachy na lachy

właściwie to wczoraj mnie zatkało i do tej pory trwam w czymś, co jest lekkim szokiem. o po jedenastej zadzwonił do mnie numer zastrzeżony i yyyy.... jakiś napaleniec dyszał mi w słuchawkę. 'niezapomniane' przeżycie. tylko proszę - nigdy więcej!!!! bo będą mi się śniły regularne koszmary ;/.
rozumiem, że to wpływ lata, które niepostrzeżenie do nas zawitało dziś o 7,34. Zboczeńcom jednak już podziękujemy.
rozumiem, że żyjemy w czasach, kiedy każdy może znaleźć każdego. z jednej strony - cudownie. bezkarność jest mniejsza. z drugiej - hmmm. jakoś tak strasznie na duszy się robi - skąd? jak? po co? ujawniać wszystko wszystkim. brrrrr!!! wczoraj moją pierwszą reakcją było - wstać i usunąć bloga. nie głupi pomysł chyba. powinnam się z tym przespać? yyyyyyyyyy....

Brak komentarzy: