MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 21 maja 2009

'picza aromatyzowana'

tak Mama nazwała wczoraj moją ulubioną zieloną herbatę o smaku brzoskwini. dobitnie, prawda? ale muszę przyznać - jest w tym coś. serio przesadzili z aromatyzowaniem. po otwarciu nowego opakowania trzeba ją trzymać w przewiewnym miejscu i liczyć, że to wystarczy. lepsza jest z opuncją :) albo z melisą, ale takiej w Pl nie ma.
trwa akcja 'zaproszenia'. grrrr - a to kopert nie ma, a to papier się zacina, a to drukarka leje. nie wspomnę o nerwach Jerzego i moim roztrzepaniu. już wiem, że jedno posłałam za ocean niekompletne ;/ Marii gratulujemy cierpliwości - szeroko rozumianej :)
a wieczorem Anusiak :)
no - to po herbatce może? :D

Brak komentarzy: