MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 8 maja 2009

le scandale

wciąż w biegu. urzędy, tłumaczenia, kancelaria, nauki przedmałżeńskie, krawcowa. wieczorem padam na dziób i zasypiam snem sprawiedliwego. jutro Sucha, w niedzielę Misha wyjeżdża. o szóstej rano - brrr!!!!
może wtedy tempo nieco opadnie.
wczoraj był dzień spotkań i awarii różnego typu - albo na kogoś wpadaliśmy w mieście, albo w sklepach wysiadał prąd. w kawiarni nawet lało się z sufitu. karma?
co właśnie przypomniało mi, że od południa nic nie jadłam. grrrr!!!
sic!!! koperty!!!! a miało być tak pięknie - zaproszenia mailem, nowocześnie. nie wyszło - 30 zaproszeń to jak nic trzeba wydrukować. a połowę - ponad -wysłać. to się nazywa 'kontakt z rzeczywistością' ... brutalny.
wspomniałam o naukach przedmałżeńskich. ostatnio było nawet zabawnie - jako jedyna przyszłam sama. do tego z obrączką na palcu. i twardo udawałam, że to normalne - rozsiadłam się i ignorowałam ciekawskie spojrzenia. a co? :) pewnie pomyśleli - ale desperatka. coś jak ... no dobra- miałam nie być złośliwa.

Brak komentarzy: