MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 11 grudnia 2009

potwory i spółka

wczoraj odkryłam swoje kolejne oblicze - niewyspanej zołzy. i niewiele mnie właściwie tłumaczy. krótko mówiąc, po koszmarnie dłuuuugim dniu bez snu (Turkuć), nadeszła noc (hmm...no nie odkryłam Ameryki, co?) i .... uwaga uwaga: Mała, a my wraz z nią, spała około 7 godzin bez budzenia!!!! wow. dziwne, ale człowiek tak się przyzwyczaił do wstawania co 3 -4 h, że automatycznie otwierałam oczy przynajmniej 3 razy w tym czasie.
recepta na sen? nakarmić dziecko 'pod korek'. proza życia- kto dobrze śpi głodny? Turkucie na pewno nie ;)))
i spacer nam się udał, mimo, że dopiero przy drugim podejściu, bo prądu nie było (winda).
a ja? nadal tęsknię do czasu i przestrzeni i mam nadzieję kiedyś (w miarę szybko oczywiście) dorosnąć. mni. do roli mamy.

Brak komentarzy: