MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 28 grudnia 2009

luuuuuuuuuuuuuuulajże Jezuniuuuuuuuuuuu!!!!

jak co roku - już po Świętach. to nic, że szalonych i zupełnie innych, bo w szerszym gronie. z dzieciątkiem - może nie Jezus, ale zawsze bliżej klimatu stajenki ;). wydarzył się nawet mały cud: Wiewiór dał się 'w płaczu utulić' na czas Wigilii i dał głos dopiero przy serniku. tak więc mama zjadła pierwszy normalny posiłek od ... dawna. bez pośpiechu i połykania za gorącego lub nie jedzenia wcale.
no i wreszcie wypędziliśmy z małej diabła ;). bałam się, że na chrzcie da koncert, którego nikt nie zapomni, ale nie. obudziła się na chwilę, otwarła oczyska i ... oczarowała księdza. tak tak ;) i wujka Filipa, bo wujek Jerzy już dawno zwariował na jej punkcie.
ale czemu ja się dziwię? przecież w czwartek skończę 2 miesiące ;)....jeśli jej wcześniej nie zjem. i nie zostawię nikomu nawet kosteczki, nawet uszka.

Brak komentarzy: