korzystając z obecności J. w domu, postanowiłam nieco się ogarnąć - patrz: uporządkować papiery i zetrzeć kurz.
a oto co znalazłam:
- zestaw pocztówek z Moskwy, który brutalnie przypomniał mi, że powinnam patrzeć na wschód
- słowniczek łotewsko -rosyjski i zdjęcia z D-pils... tak, wydaje się, że Erasmus był wieki temu, czyli dawno i nieprawda...
- stosik płyt od p. Mariana z czasów Ergo, czyli 'powiedz mi czego słuchasz, a powiem Ci kim jesteś'
- zaproszenie na ślub Szwagra, czyli no comments
a potem rzut oka na szafę i ... back to reality, czyli czas najwyższy kąpać Groszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz