MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 4 lutego 2010

TE dni, trudne dni

i moje i Ola i naszej pediatry.
co nas różni? heh. Ol idzie w stronę coraz lepszych dni. ja? ja się staram nie być zołzą. i czasem mi wychodzi ;). a pani pediatra? gorsze dni to u niej constans. nie podoba jej się wszystko. chociaż sama przyznaje, że nie ma się do czego przyczepić. i mam dziwne wrażenie, że gdyby nie ewidentna uroda Turkucia, nie zdobyła by się nawet na uśmiech. wymuszony, ale jednak. przykre.
a ja powinnam dostać Oscara za mieszankę melodramatu i komedii z czeskim filmem. jestem tak rozkojarzona, że zostawiłam kartę płatniczą w sklepie, a kiedy po 5 minutach wróciłam, okazało się, że ... procedury nakazują jej przecięcie i odesłanie do mojego banku. a więc lipa: jestem odcięta od źródełka na dwa tygodnie...!!!! i to w czasie wyprzedaży. ja - skażona nieco (czyżby?)zakupoholizmem. taaaaaaaaaaaaaaaaaa. normalnie sama się sobie zazdroszczę.
ale jakie to ma znaczenie, jeśli Ol kończy jutro 3 miesiące!!!!!!!!!! hurrrrrrrrrra!!
i słońce zaświeciło. i nawet się dziś wyspałam. i mój mąż nie jest lepszy, bo zgubił czapkę - też w Zarze (sic!!)..i...
i pękły mi kalosze.

Brak komentarzy: