MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 21 lutego 2010

taka Warszawa

i znów jestem mężatką. jak co miesiąc zresztą. cóż -powiedziało się 'a' (a raczej 'da'), to musi być i 'b'. tak więc nasi mężczyźni są w domu w komplecie. Jerzy przymusowo (80-cio minutowe opóźnienie pociągu do Wawy).
o kobietach nie piszę, bo są w liczebnej przewadze.
a ja dodam do tego koktajlu jeszcze słońce świecące wiosennie, nieśmiały śpiew ptaków, płynące ulice, romantycznie zaległy obiad na Kazimierzu i smacznie śpiącego na balkonie Turkucia. i rodzinny obrazek gotowy.
chwilo, trwaj wiecznie!!!!!!!!!!!!!!!


(to powiedziałam ja - naprawdę!!!!!!)

Brak komentarzy: