MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 17 lutego 2010

Дуся агрегат

wow. pierwsza w życiu wizyta na siłowni już za mną (wczoraj). lokal na kolana nie powala, ale jak słusznie zauważa J., tam się ćwiczy, a nie podziwia wnętrza. ha! ale można, a nawet trzeba, się wylansować. ale tylko dla własnego ego, bo panowie (w zdecydowanej większości) i tak tego nie zauważą. oni po prostu pożerają wzrokiem (bez względu na opakowanie). a wrażenia sportowe? ćwiczę od 10 lat na domowej podłodze, więc nie było aż tak źle. ale i tak dziś czuję każdy mięsień pleców. ale trzeba nieco pocierpieć, żeby w lecie nie chować się w wory pokutne. i mieć siły do pod/noszenia Turkucia - ciężar gatunkowy Ol'a coraz większy.
w końcu może zacząć jeść gotowane ziemniaki. tyle, że jej mina mówi: 'co mi tu dajcie? gdzie mlekooooooooooooooooooooo?'

Brak komentarzy: