MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 26 lutego 2010

deszczowa piosenka

wczoraj była wiosna. była. dziś znów mamy dzień a'la listopad we wszystkich odcieniach szarości. i ten deszcz!!!! skąd? dlaczego? po co? rozochocona wiosną chyba zapomniałam, że koniec końców jest luty i ma jeszcze spaść śnieg. ha!
od kilku dni moim marzeniem jest ... ciepła woda. towar deficytowy w naszych blokach. grrr!!! ktoś coś schrzanił i kilkaset/naście osób ma do wyboru:
a) mycie w warunkach survival'u: wodą lekko schłodzoną
b) podejście luzackie - częste mycie skraca życie
c) grzanie wody w garnkach
taaaaaaaaaaaaak. oczy same mi się kleją, a końca dnia nie widać. ale słychać i czuć: Turkuć kaprysi i chyba trzeba go przewinąć.
a Krejzol twierdzi, że seksownie wyglądam. taaaaaaa. chyba po ciemku i w kątowni.

Brak komentarzy: