MOSCOW CITY, RUSSIA

wtorek, 14 lipca 2009

summer in the city

upalnie- czyli coś nowego. Fasolka śpi. wczoraj dawała w kość- nie ma co się dziwić- mama znów miała migrenę. sad but true. nawet lód na głowie nie pomaga. wychodzi na to, że tydzień bez rozmów z wielkim uchem jest tygodniem straconym. ale dobrze, że wczoraj, a nie dziś - mam korki.
eh i w końcu musiałam umyć włosy i już nie są piękne i proste. ja chcę grzywkę!!!!! (z cyklu: mówisz i NIE masz :> lub pobożne życzenia).
czytam sobie rosyjskie gazety tzw.kobiece i dochodzę do wniosku, że wg. ichniejszych wydawców przeciętna kobieta jest ...hmmm..jakiego słowa by tu użyć? ... niezbyt lotna. same obrazki, kolorowe fotki drogich ciuchów i kosmetyków. i wszystko 'must have' tego sezonu (obecnie sezon to jakiś miesiąc - kolekcje są przecież uzupełniane i odnawiane co 2 do 4 tygodni). grrr - a tekstu spójnego jak na lekarstwo. a może i lepiej - kto wie, co za bzdury by tam powypisywali?

Brak komentarzy: