MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 13 lipca 2009

samo przyszło - łatwo poszło, czy jakoś tak


na spacer wylansowana :P

i co ja mam o tym wszystkim myśleć? najpierw piszą, że bez zapowiedzi ślub jest nieważny, a potem ...hmm. my nie jesteśmy wywieszeni w gablotce. nie to, żebym miała pęd do ekshibicjonizmu tego typu, ale cholera. czy ja zawsze muszę mieć bieg przez płotki? cóż- trza tam zadzwonić - grrrr... jak ja to lubię.
a wczoraj byliśmy na spacerze. jakoś tak wakacyjnie-senny jest Krk. albo my spacerujemy nie tam, gdzie wszyscy. też możliwe.
obserwacje spacerowe : już nie należę do rynku randkowego ("Z tobą nic nie poderwę" -Jerzy, mój brat). heh, jakoś tak szybko mi poszło. co wcale nie oznacza, że bycie tzw.'zajętym' jest lepsze. nie jest. to po prostu coś zupełnie innego. ale trzeba tak samo- jak nie więcej- się starać i zabiegać. bo rutyna jest największym wrogiem stosunków (bez aluzji - w planie szerszym) damsko-męskich. rutyna i przyzwyczajenie. na fizolofowanie mi się zebrało :) eh, Fasolko, twoja mama ma fazę pouczającą - nie śmiej się !!!!ucz się :P

Brak komentarzy: