MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 23 lipca 2009

koperty i kopertówki

solennie sobie przyrzekłam, że dziś nigdzie nie pójdę od 10'tej do 16'tej i mam zamiar przyrzeczenia dotrzymać. 35 w cieniu to dla mnie 'za bardzo'. walczę z opadającymi powiekami - nie wiedzieć czemu nie śpię ostatnio zbyt dobrze. a tu leć tu, załatw to itd.
i te koszmary z koniecznością płacenia. ok- ja w 100'tu % rozumiem, że nic za darmo. i dobrze. ale czemu do cholery nie powiedzieć wprost 'tyle i tyle', a nie 'co łaska'. no grrrrrrrrrrr!!! pojęcie szerokie, a gafę palnąć łatwo. miałam się nie denerwować i nie unosić.
no ale zdarzył się cud - dostałam pismo - ostatnie!!!! - z USC. z tym, że cholera za późno i nie zdążę nic zrobić. czeski film... a raczej serial - Misha zadzwonił dziś o 6,40 z lotniska i poinformował mnie, że .... (lepiej usiądźcie) zapomniał komórki. hmmmmmmmmmm. nie będę złośliwa... nie będę ..... a co tam!!!! - gdzie faceci mają szare komórki? no gdzie????????!!!!!!!!!!!
a Tata Mishy z siostra już na opłotkach Krk .... - spokój - zachowaj spokój!!!!!

Brak komentarzy: