MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 9 lipca 2009

a ściana między nami

chcę już być 'po'. po ślubie - to nie moja bajka. nie umiem/nie chcę tego wszystkiego ogarnąć. nie wiem, co bym zrobiła, gdybyśmy robili jeszcze wesele. brrr!!!! tak więc jeśli dziś jest 9'ty, to znaczy, że za dwa tygodnie Dzień Zero nr 2 . wiem - dla większości to głupie, ale my naprawdę nie chcemy prezentów. chcemy, żeby nasz ślub kojarzył się pozytywnie, a nie 'o jeju, znowu kasa pójdzie!!!' - :). i o czym ja w ogóle mówię, jeśli nie ma wesela? eh .... głową muru nie przebijesz.
Fasolka postanowiła wczoraj wieczorem posmerfować trochę i nie dawała mi spać dobre 1,5 godziny :) trochę jej się pomyliły pory dnia, ale co tam.
a 23'ego przyjeżdża Mishuś :)
później:
każdego dnia staję się bogatsza o nowe doświadczenia w obcowaniu z urzędami. wczoraj np.postanowiłam zadzwonić do USC - rejestracja małżeństwa miała trwać miesiąc, a dzięki Bogu ciągnie się 2 i końca nie widać. kiedy pani łaskawie wreszcie odebrała (od tygodnia cisza), po wysłuchaniu pytania (typu : nazywam się tak i tak, drugą decyzję otrzymałam wtedy i wtedy, czemu do ... nie dostarczono mi trzeciej, bez której nie zmienię papierów) pani poszperała w szufladzie, na biurku i znów w szufladzie i z rozbrajającą szczerością wyznała "Ojej, rzeczywiście, miałam posłać (UWAGA!) DWA TYGODNIE TEMU". hmmmm. no ojej. a ja już musiałam się pożegnać z nowym paszportem. i wizę dostanę (puk puk) na stary. nawet jej oczu wydrapać nie mogłam - jak przez telefon do licha?grrr!!!!

Brak komentarzy: