MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 16 września 2009

pit-stop czyli na bocznicy

siedzę sobie na bocznicy zawodowej. nie kryję się z tym - mamy to od dawna czarno na białym. nie powiem, żebym byla stanem takim zachwycona, ale tak pewnie ma być. teraz czas Fasolki.
zabawne, ile myśli krąży w mojej głowie. odnośnie bycia potrzebnym/niepotrzebnym, o dojrzałości i niedojrzałości do pewnych stanów i decyzji. o tym, że czasem trudno pogodzić się z jakimś stanem rzeczy, bo zawsze wydaje się, że inaczej byłoby lepiej. tylko ileż można gdybać? żyje się tu i teraz. i cały czas można czegoś nauczyć.
a to tego, że ludzie bywają różni i naprawdę niewiele można z tym zrobić. tego, że prawda jednak wypływa na wierzch - czasem długo to trwa, ale jednak. a dziś np. tego, że są jeszcze ludzie uczciwi i nie bojący się mówienia prawdy. i za to szacun :) , żeby nie brzmiało tak patetycznie.
a żeby nieco odetchnąć od powagi i dorosłości przez duże D. - pięknie żegna się z nami lato. słonecznie i nastrojowo. i nawet Fasolka się już uspokoiła - po dawce pseudo-rosyjskiego języka ze wspominanej pracy z hist.lit biedne dziecko przeżywało szok. poznawczy. dała o sobie znać krew nejtiva ;)))))
obiecuję - już nie będę :)

Brak komentarzy: