MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 25 września 2009

one dream

rok temu się obroniłam. a dwa miesiące temu lało jak z cebra i wychodziłam za mąż. dopiero dwa, czy aż dwa? tylko rok, czy aż rok?
a dziś wreszcie przyjeżdża Mishuś :). dziwne, ale chyba w to nie ... wierzę. naprawdę. to jest jak żart, albo kard z filmu. i to już ostatni raz, kiedy jesteśmy we dwoje. we dwoje praktycznie :) eh!!!
a schodząc na ziemię. wczoraj odebrałam paszport. spociłam się przy tym jak mysz, bo moje odciski palców im się nie zgadzały. grrrr!!!! niemiłe uczucie. i jeszcze to zdjęcie. na pytanie urzędniczki "Czy to pani?" odpowiedziałam szybciej niż pomyślałam: "niestety". ale za to mam czyściutkie 27 stron na ruskie wizy :P i nadal swoje nazwisko - w końcu zrobiłam taaaaaaaaaaaką karierę, że nic tylko przy nim zostać.

Brak komentarzy: