MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 4 września 2009

............biały miś...................

'hej dziewczyno, spójrz na misiaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!
nieszęśliwego, białego misiaaaa....'
i zapachniało weselem. jeśli od radia może pachnieć ;). a potem jeszcze Newsweek i artykuł o nowobogackich zwyczajach ślubnych. czyli biznes się kręci.
a ja dla odmiany zamiast o tańcach muszę myśleć o zmianach fizycznych. przyzwyczaić się do zmian wywołanych Fasolką. nie mogę już swoim zwyczajem biegać (ja podobno nie chodzę, a właśnie biegam ... biegałam), ani spać na brzuchu. ani siedzieć. jasne, że to czasowa zmiana. ale jakoś tak czuję się nieco niepełnosprawna. przesadzam? pewnie tak. kto powiedział, że zawsze będzie tak samo? zmniejszenie dynamizmu wyjdzie mi na dobre - może będę mniej nerwowa. jak to mawia Misha - "Маш, перестань шиншиллить!!!' (w wolnym tłumaczeniu: Maria, przestań się rzucać!!).
ale dziś rano miałam fazę 'bez kija nie podchodź' - niestety, powiedzieć, co dokładnie wyprowadziło mnie z równowagi nie potrafię. zmienne nastroje? wolnego - ileż można na to zwalić? ale za to tę swoistą energię wykorzystałam przy porządkowaniu pokoju. wywaliłam notatki ze studiów. tylko zajmują miejsce - nie oszukujmy się: nie zanosi się na to, że będą mi potrzebne. zostawiał tylko ruski. oprócz zeszytów z 1 roku. wystaraszyła mnie ilość błędów na .... pierwszej stronie ;). strach się bać, co byłoby dalej.


Brak komentarzy: