MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 29 stycznia 2009

'myslalam, ze milosc boli mniej'

dopadla mnie wczoraj lekka depresja. moze dlatego, ze nie udalo nam sie zlozyc dokumentow w miejscowym USC po 2-godzinnym czekaniu. to jednak zabawny kraj - jedna panienka obsluguje kupe ludzi - obcokrajowcow, ktorzy niczego nie rozumieja, a nikt im nie tlumaczy niczego. zastanawiam sie tylko po co ... no tak - Rosjanki sa piekne, a Kanadyjczycy kochliwi :P
w takiej kolejce odrazu widac, kto pobiera sie z milosci, a kto z wyrachowania... znaczy potrzeby paszportu :)
ide sobie slownik kupic.
kupilam :))) -wielki, wypasiony Kuzniecov :))) Andrzej Adamovicz bylby w 7 niebie. albo nie- padlby z przerazenia - dopiero teraz? !!!!??????? po skonczeniu studiow? hahahaha.
po zakupach ksiazkowych poszlam sobie na spacer. zawsze to 'swieze' powietrze (prosze sie nie czepiac :P). a potem zakupy zywnosciowe - mrozonki, jakis jogurt, chleb. zero miesa i 50 zl. taaaak. welcome in Moscow.
chyba sie z Kuzniecowe(y)m przeprosze zaraz, bo mam wrazenie, ze zapomnialam, jak sie poprawnie pisze po rusku.
sniezyca- taaaak, dawno zimno nie bylo :>. ale zabawniej bedzie jutro, jak te olbrzymie tutejsze kaluze brudnej mazi zmrozi :)))))) darmowa slizgawka.

Brak komentarzy: