MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 7 stycznia 2009

...bo marzną mi paluszki...BIM BOM


No to się porobiło ;) - w zimie przyszły..mrozy. no niesłychane po prostu. i wcale nie chodzi o marne minus 5. to, co jest na polu przypomina mi raczej Łotwę sprzed ... o kurcze, już dwóch lat.
przed chwilą znalazłam fotki... fajnie było :) zabawne - po latach człowiek naprawdę pamięta tylko dobre chwile. pamiętam zamarznięte konserwowe na parapecie kuchennym, fochy Konrada, nasze wygłupy z Anusiakiem. i Rygę, Wilno i łzy zmęczenia w dniu powrotu. i przyżeczenie, że 'nigdy więcej'. :) a teraz? prawie już siedzę na walizce. i tak sobie będę cyklicznie siedzieć jeszcze jakieś dwa do pięciu lat. taka nasza mała stabilizacja... tu i tam , po 3 miesiące.
teraz to w sumie pikuś w porównaniu z walką z urzędami, jaka nas dopiero czeka.
codziennie rano budzę się ze świadomością, ze 25 września rozpoczęło się moje 'życie życie'. dorosłe wybory. i to, że nie mogę myśleć tylko o sobie. obym tylko znalazła w sobie tyle siły, by w swoim stylu nie uciec, nie rzucić wszystkiego w cholerę.
czemu ludzie tak reagują na słowo 'Rosjanin'. niech ktoś wreszcie wpadnie na pomysł, jak zbliżyć Pl i RF. tak po prostu, na poziomie ludzi. takich jak My.
...a na razie - po staremu, z Krejzolami ;P

Brak komentarzy: