MOSCOW CITY, RUSSIA

niedziela, 18 stycznia 2009

love bi-polar

jestem w domu już miesiąc! nie wierzę. a jednak. kalendarz nie kłamie. bilet lotniczy na 24.01 też nie. a to oznacza, że za tydzień pojadę metrem do kościoła... heh, znowu metrem. znowu godzinę w jedną stronę. i z jednej strony nie mogę się już doczekać, a z drugiej wolałabym nie. nie-jechać, nie-przechodzić granicy, nie-biegać za papierami i jeszcze wiele, wiele takich 'nie'. i tyle bałaganu przez jedno 'tak' :)
przez to 'tak' moje życie ułożyło się właśnie tak, jak tego nie chciałam, a raczej mówiłam, że ja to bym tak nie mogła. heh - jak Słaba. swoją drogą- ciekawe, co u niej. pewnie nigdy się już nie dowiem, albo baaaardzo nieprędko - ona nie odpowiada na maile, a ileż można?

Brak komentarzy: