MOSCOW CITY, RUSSIA

czwartek, 1 października 2009

w zwolnionym tempie

nawet w słońcu zimno. rano jeden stopień i mgła. jak to dobrze, że w tym roku nie muszę wstawać o 5'tej rano, jak kiedyś do Ergo.
mój zasięg obejmuje okolice domu i to w moim 'ulubionym' (ironia, ironia) tempie procesjowo - żółwim. ludzie biegną za swoimi sprawami, dziś zaczyna się kolejny rok akademicki. z balkonu coraz lepiej widać szkołę po drugiej stronie ulicy, opadły liście. czas schować kurtkę skórzaną do szafy - wieje po nerkach niestety - i zaopatrzyć się w rękawiczki. przydadzą się przez następne pół roku.
właśnie się potknęłam o torbę fasolkowych rzeczy. hmmm...coraz więcej tego. i takie maleńkie :)

Brak komentarzy: