MOSCOW CITY, RUSSIA

sobota, 3 października 2009

płatki mydlane

wczoraj ubierając się na mój codzienny 'obchód' (trudno nazwać spacerem 'pełzanie' po najbliższych ulicach) zetknęłam się z bolesną prawdą. nie mieszczę się. w spodnie, ale co gorsza i w trencz i cieplejszą kurtkę. podobno to dobrze i już najwyższy czas - w końcu zostało już mniej niż więcej do TEGO dnia.
na balkonie powiewają majestatycznie kocyki, śpioszki i tzw.'niedrapki' (rękawiczki dla maluchów przeciw podrapaniu się). wszystko wyprane w płatkach mydlanych, pachnące tylko wiatrem. szkoda, że słońca coraz mniej - pranie schnie już cały dzień. teraz tylko wyprasować i do torby szpitalnej. niech sobie czeka spokojnie przy drzwiach.
heh, niezła zmiana perspektywy. ale z nadzieją, że wreszcie zdam sobie sprawę z tego, co chcę robić w życiu. tym zawodowym też.
aaałaaa- Fasolka właśnie zabrała się za 'pływanie' i nie daje mi dokończyć zaczętej myśli. cóż - так и быть!!!! czas przywyknąć.

Brak komentarzy: