MOSCOW CITY, RUSSIA

sobota, 17 października 2009

dmuchawce, latawce, słowa na WIATR

dzięki radiowej audycji znów zapachniało latem. a za oknem szara rzeczywistość. o ironio, w tym roku w Moskwie cieplej, niż u nas. tam przynajmniej jest powyżej 10'ciu.
przymusowo leżąc (szczerze mówiąc, nie mogę już patrzeć na łóżko, ale nie narzekajmy- niektóre dziewczyny leżą całą ciążę) nadrabiam zaległości lekturowe (gazety, książki w rosyjskiej wersji językowej) i filmowe (głównie mój Dr House - mrrrr!). zawsze się człowiek czegoś nauczy, dowie. i proszę - podobno w PL wzrasta liczba rozwodów... kościelnych. wiem- nie ma czegoś takiego. więc poprawniej - coraz więcej małżeństw jest uznawane przez kościół za nie zawarte. no piknie. może się mylę, może nie ma racji, ale moim zdaniem lepiej, żeby nie wiedzieć o takiej możliwości. naprawdę. bo potem ...eh!!! zawsze się 'coś' znajdzie: gdzieś, z kimś innym byłoby lepiej. taaaa. wg mnie, jeśli ludzie od samego początku zakładają możliwość rozwodu, to on nastąpi. a co najgorsze - z tej opcji korzystają nie ci, którzy powinni. nie bite czy katowane żony, ale ci co sprytniejsi. znak czasów?
poważnie wyszło. i powinno. bo kiedy się na to wszystko patrzy - czy miłość ma jakiekolwiek szanse?

Brak komentarzy: