MOSCOW CITY, RUSSIA

wtorek, 4 stycznia 2011

gwiezdny pył

dziecko nauczyło mnie zauważać i wykorzystywać cudy. dziś na przykład udało mi się podczas cudu dłuższego 'snu pozupkowego' Aleksy posprzątać dwie (!!!!!!!!!!!!AŻ!!!!!!) półki.
warstewka kurzu starannie ukryła - że się tak wyrażę - namacalne wspomnienia. bilety z wileńskiego trolejbusu, pocztówkę z Pragi od Mishy, przewodnik po Petersburgu, plan Kremla... mogłabym tak wymieniać do rana. i dlatego właśnie nie lubię porządków - trzeba zdecydować co ocalić od zapomnienia, a z czym się rozstać, bo na wszystko miejsca nie starcza. w moim wymarzonym M2 będę mieć wielgachne pudło na takie pamiątki... jeśli oczywiście przetrwają kolejne sprzątania - sic!
i tu zaczyna majaczyć odpychane rękami i nogami widmo nieuchronnej decyzji - Dom 1 czy Dom 2? gdzie? kiedy? pobyt w Moskwie dał mi szansę na poznanie smaku samodzielności... i chociaż ja kocham ten nasz Bangladesz krakowski - mały metraż, wąskie futryny i domową atmosferę, chciałabym już być na tzw. swoim...... marzenia.
eh, nie będę nudzić - posłucham Brodki.

Brak komentarzy: