MOSCOW CITY, RUSSIA

poniedziałek, 3 stycznia 2011

[lol]

nigdy nie wątpiłam, że nowa fryzura dodaje kobiecie pewności siebie. tym razem jednak efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.
ale do puenty. mam grzywkę. tak. ja. po raz pierwszy od... hmmmmmm... dawien dawna - ostatnim razem widnieje na zdjęciach, gdy mam jeszcze braki w uzębieniu mlecznym. a tu proszę: patrzę w lustro i widzę kogoś obcego. nie zrozumcie mnie źle - grzywa jest fantastic, ale... TO NIE JA!!!!!!!!!! najbardziej jednak rozśmieszyło mnie, że pan w recepcji u fryzjera raczył mnie nie zauważać gdy wchodziłam, a gdy grzywka i ja płaciłyśmy ...podrywał mnie! jeszcze w lekkim szoku wsiadam do taryfy, a tu taksówkarz lat 28 może, patrząc na mnie łakomym (tak!) wzrokiem wali prosto z mostu: 'a gdzie panienka (!!!???!!) była na Sylwestra?'. odczepił się dopiero po wzmiance o dziecku - mąż nie zrobił na nim wrażenia.
ja się tu broń Boshe nie popisuję, nie przechwalam itd. tylko tak zwyczajnie, po ludzku mnie olśniło: mała zmiana, a cieszy. do pierwszego mycia, ale jednak.

Brak komentarzy: