MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 28 stycznia 2011

hot & cold

wczoraj prawie otwarłam szampana - Wiewiór odzyskał chochliki (czy jak tam się toto nazywa) w oczach i nawet prawie wylał całą zawartość butelki oleju na podłogę w kuchni. nieco się jednak pospieszyłam - dziś rano powtórka z rozrywki: temperatura, brak apetytu itd.
teraz po kolejnej wizycie u lekarza odsypia swój wiewiórzy stres. mój chowa się w żołądku - nie mogę jeść, spać i stale chodzę koło łóżeczka na palcach, sprawdzając czy Turkuć oddycha i jaką ma temperaturę. od poniedziałku przesunęłam już sprzączkę od paska w spodnich o 2 dziurki. gdyby nie powód, to chyba bym padła ze szczęścia, a tak padam z nerwów i bezsilności.
Boshe - ja już nie będę narzekać! a niech rozrabia, nich niszczy, psoci i denerwuje mnie do granic możliwości. tylko niech będzie zdrowa!!!!

Brak komentarzy: