MOSCOW CITY, RUSSIA

piątek, 24 maja 2013

And I feel a little better than I did before

no proszę. nawet nie zdążyłam sobie ponarzekać na upały, a już się skończyły.  od wczoraj niebo prawie się nie przejaśnia, burza goni burzę i z nieba płyną hektolitry wody.

wszystko fajne, ale nie bardzo wiadomo jak się ubierać. rano zimno i leje. w południe wychodzi słońce i robi się gorąco: ziemia paruje, a człowiek ma ochotę rozebrać się do majtek. taaa. jasne. musiałabym w zimie nie jeść czekolady, czekoladek, pierniczków i innych wypełniaczy bioder. letnie temperatury wiosną zaskoczyły mnie, jak zima drogowców. jak co roku okazało się, że nie poszło w cyc, a w bok. w dwa boki. nie jest tragicznie, ale nie wieje też optymizmem. eh, niech już lepiej będzie pada. dobra peleryna nie jest zła.

Wiewiórowi żadna pogoda nie straszna. jak jest gorąco ściga się z chłopakami na rowerach, jak leje - skacze po kałużach. w obu przypadkach jest cały mokry. ale za to jak potem śpi! ho ho!

Brak komentarzy: