MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 29 maja 2013

One way or another

o 6 rano budzi mnie burza. kiedy wychodzę na spacer o 12'tej nadal pada. jest tak wilgotno, że mogłabym przysiąc, że mieszkamy gdzieś w dżungli... z zepsutym termostatem: jest cholernie zimno. trochę racji mam - toż to dżungla miejska.
jakiś czas temu zgłosiłam się do lekarza z bólem brzucha. ten po serii badań nadal pobolewa, ale za to okazało się, że to prawie cud, że normalnie funkcjonuję, bo wypada mi dysk.  a zlecona tomografia miała przecież tylko udowodnić, że jestem panikarą. bywa. dobrze, że nie jest źle i da się wyleczyć. chociaż muszę przyznać, że dokąd żyłam w błogiej nieświadomości było mi lżej. a teraz to ło boshe ! cały czas mi się wydaje, że zaraz coś mi strzyknie - tym razem na amen. siła sugestii.
a sama tomografia - no cóż. jako zwolenniczka otwartej przestrzeni omal się w tej buczącej rurze nie popłakałam. do tego zapomniałam zdjąć obrączki (metal zakłóca obraz) - przed naciśnięciem guzika alarmowego powstrzymała mnie tylko perspektywa powtórki z rozrywki. 

Brak komentarzy: