MOSCOW CITY, RUSSIA

środa, 10 marca 2010

o Wiśle i o przemyśle

czasem tak sobie myślę, że dobrze, że tyle się dzieje, że roboty jest po kokardy. inaczej chyba umarłabym z tęsknoty do Mishusia.... tyle, że z drugiej strony... a, nieważne! dobrze tam, gdzie nas nie ma - stara prawda.
no i czekam ciepłe dni. chciałabym w końcu zamienić walonki na tenisówki, a ..... gondolę na spacerówkę ;)

Brak komentarzy: